Naczynie na Boga


ks. Tomasz Jaklewicz

|

GN 51/2012

„Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem…”.


Naczynie na Boga


Po co właściwie Maryja szła do Elżbiety? Przekonać się, że anioł mówił prawdę o stanie błogosławionym Elżbiety? Nie musimy idealizować wiary Maryi, myśleć, że od razu wszystko dla niej było proste i oczywiste. Może szukała jakiegoś potwierdzenia, że u Boga wszystko jest możliwe. Wszak sam Gabriel wskazał na Elżbietę jako na dowód Bożej wszechmocy. A może zwyczajnie chciała pogadać jak kobieta z kobietą? Podzielić się radością, ucieszyć się sobą nawzajem i swoją nową sytuacją, pomóc starszej krewnej. Kiedy w naszym życiu coś ważnego się dzieje, dobrze jest mieć kogoś, komu można się zwierzyć. Radość dzielona z innymi zostaje pomnożona. Dobra rozmowa pozwala też lepiej zrozumieć naszą własną sytuację. W spotkaniu z drugim odkrywamy siebie. Bliski, życzliwy człowiek, patrząc z boku, dostrzega rzeczy, których my sami nie widzimy.


„Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona. A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie?”. Ten okrzyk jest potwierdzeniem poprzedniego punktu. Elżbieta pod natchnieniem Ducha Świętego uświadamia Maryi, co się właściwie stało w Jej życiu. Pomaga Jej samej odkryć wielkość Bożej łaski, która Ją spotkała. „Matka mojego Pana” – to pierwsze wyznanie wiary w bóstwo Chrystusa. Tytuł „Pan” (gr. kyrios) oznacza w Biblii godność mesjańską, królewską. W ostatnim zdaniu (w. 45) Elżbieta nazywa wprost Boga Panem. Jej słowa mają w sobie coś spontanicznego, charyzmatycznego. Można powiedzieć, że są momentem narodzin modlitwy maryjnej. Odtąd wszystkie pokolenia chrześcijan powtarzają w „Zdrowaś Maryjo” pozdrowienie Elżbiety. W Maryi widzimy Matkę naszego Pana. Tę, która stała się naczyniem dającym światu Zbawiciela, nową Arką Przymierza.

 

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.