Wszystkie siły dla drużyny

ks. Witold Lesner

|

Gość Zielonogórsko-Gorzowski 48/2012

publikacja 06.12.2012 00:15

Ludzkie historie. – Walte Hodge gra z „15”, Piotr Stelmach z „19”, Filip Matczak z „8”, Kamil Chanas z „13”, Rob Jones z „6”, Adam Łapeta z „11”… – wymienia jednym tchem koszykarzy Stelmetu Zielona Góra Rafał Silczak.

Wszystkie siły dla drużyny ks. Witold Lesner

Przez lata kibicowania drużynie w domu zgromadził wiele plakatów i zdjęć z autografami. Ma też szaliki, koszulki, piłki oraz wiele innych koszykarskich pamiątek. I nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że Rafał choruje na autyzm i jest upośledzony w stopniu znacznym.

Zawsze z drużyną

Centrum handlowe w Zielonej Górze. Za chwilę mają przyjechać zawodnicy i działacze Stelmetu, by spotkać się z kibicami. Wśród fanów ubranych w klubowe zieleń i biel oczywiście nie mogło zabraknąć i Rafała. Wraz z mamą był już pół godziny wcześniej. Chodzi szybkim krokiem wokół przygotowanego dla koszykarzy miejsca i co chwilę zerka na drzwi. – Bardzo lubię koszykówkę i zawodników. Lubię oglądać mecze, ale lubię też grać. Najlepszy jest Walter Hodge, bo rzuca najwięcej punktów – mówi z błyskiem w oku. – Chodzimy prawie na wszystkie mecze. W tym sezonie opuściliśmy tylko dwa. Rafał nigdy nie może się doczekać kolejnych zawodów. Zawsze się do nich przygotowuje. Wie dokładnie, z kim gramy i jaka jest sytuacja drużyny. Czyta i wycina informacje z gazet, ale i sam robi sobie notatki z meczów – wyjaśnia mama, pani Ewa. – O, już są! – krzyknął Rafał, wskazując w stronę wejścia. Widać kilkanaście osób w klubowych dresach: Hodge, Łapeta, Stević, Turbacz, Jasnos, Lopicić, Jones, Hosley, Chanas, Matczak, Cesnauskis… Są również trenerzy i działacze: Mihailo Uvalim, Rafał Czarkowski, Tomasz Jankowski czy Janusz Jasiński. Nie zabrakło także ks. Andrzeja Brenka, który jest nieoficjalnym kapelanem klubu. Rafał Silczak jest jednym z pierwszych przy stoliku, przy którym zawodnicy rozdają autografy. Uśmiechają się do Rafała i witają, bo znają go już dobrze. Zielonogórzanin rozkłada kolejny plakat, a koszykarze podpisują go. – Kiedyś, po jednym z meczów, gdy podszedł do Waltera Hodge’a poprosić o autograf, ten zabrał go do szatni. Powiedział: „Co będziesz czekał, chodź, zobacz, jak tu mamy”. Rafał był tam dłuższą chwilę i wyszedł z kompletem podpisów – uśmiecha się mama, podczas gdy syn ciśnie się wśród innych fanów. Później Rafał Silczak dłużej rozmawia z Filipem Matczakiem, który trzy tygodnie wcześniej przyjechał na odczyt Rafała w Ośrodku Terapii Zajęciowej „Arkadia” przy ul. Głowackiego w Zielonej Górze. – Przygotował wystawę o drużynie i mówił o swoim kibicowaniu, a Filip Matczak był gościem honorowym. Przywiózł różne gadżety Stelmetu i odpowiadał na pytania – wspomina pani Ewa. – W ośrodku, w ramach zajęć, różne osoby mówią o swoich zainteresowaniach. Razem z opiekunami na zajęciach przygotowują też wystawę – wyjaśnia mama. Dzień później, już w domu rodzinnym, gdy oglądałem przygotowane na wystawę plakaty, segregator i album ze zdjęciami, przeczytałem przygotowane pytania do Filipa Matczaka: „Ile lat Pan trenuje koszykówkę”, „Czy mocny dostaje Pan wycisk od trenera?”, „Czy się Pan boi, gdy trener krzyczy?”, „Czy nie boi się Pan, jak krew biorą do badania?” – Odpowiedział na wszystkie! – twierdzi z entuzjazmem Rafał. – Mówił, że krew do badań pobierają mu często i już się nie boi. Trenera też się nie boi, chociaż czasami krzyczy bardzo mocno. Trener krzyczy na nich, bo chce, aby lepiej grali – mówi fan koszykówki. – Zapytałem go też, czy umie gotować, i odpowiedział, że nie bardzo, że w domu gotuje mu mama. I powiedział, że czasem ogląda seriale. Najbardziej lubi „Julię” – dodaje, wybuchając śmiechem. – Prezentację zrobiłem, aby zachęcić moje koleżanki i moich kolegów do kibicowania razem ze mną. Oczywiście, jak przystało na prawdziwego fana koszykówki, Rafał chodzi również na osiedlowe boisko, by rzucać do kosza. Mierzy 190 cm, więc z trafianiem nie ma większego problemu. – Mam swoją piłkę. Na boisku czasami z chłopakami gramy nawet mecz. Lubię grać w kosza.

Świat poza koszykówką

Rafał, dziś 29-latek, urodził się jako dziecko autystyczne. – To upośledzenie układu nerwowego, które ma w stopniu znacznym. Przy swojej chorobie jest jednak nad wyraz inteligentny – mówi pani Ewa. – Dobrze się uczy. W podstawowej szkole specjalnej nauczył się czytać, pisać, liczyć i tego wszystkiego, co potrzebne w normalnym funkcjonowaniu. Teraz od pięciu lat jest w Ośrodku Terapii Zajęciowej. To ważne dla Rafała, by miał jak najwięcej rzeczy do robienia, bo to pochłania jego niesamowitą energię i ciekawość – tłumaczy mama. Jako osoba autystyczna Rafał jest bardzo ruchliwy, emocjonalny, ale potrafi być stanowczy i uparty. Te cechy wykorzystuje do robienia wielu rzeczy. Nie tylko kibicuje Stelmetowi Zielona Góra, ale m.in. gra na bębnie afrykańskim.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.