Nie boję się, należę do Jezusa

GN 46/2012

publikacja 15.11.2012 00:15

Chcę powiedzieć papieżowi o muzułmanach, którzy czekają na spotkanie z Chrystusem – wyznaje Magdi Cristiano Allam.


Joanna Bątkiewicz-Brożek: Napisał Pan apel do Benedykta XVI, by przyjął nawróconych na katolicyzm muzułmanów. Papież odpowiedział?


Magdi Cristiano Allam: – Jeszcze nie. Ale mam nadzieję, że niedługo przyjmie nas w Watykanie. 


Czy to nie jest zbyt ryzykowny pomysł?


– Mohammed Christophe Bilek, Algierczyk francuskiego pochodzenia, zapytał mnie niedawno, czy moglibyśmy spotkać się w Watykanie. Mohammed dawno już założył Stowarzyszenie Notre Dame de Kabylie, które promuje misję nawracania muzułmanów na chrześcijaństwo. Żyje (śmiech). Ale faktycznie, jego pomysł wydawał się szalony. Islamscy fundamentaliści z niesłychaną agresją polują na chrześcijan, nienawidzą ich, a tym, którzy odwrócili się od Mahometa i przyjęli Chrystusa, grożą śmiercią. Czy z tego powodu mogłoby coś wydarzyć się w Watykanie? Z drugiej strony, czy możemy pozwalać się zastraszać? Potrzebujemy wsparcia papieża i my, i księża katoliccy, którzy boją się chrzcić muzułmanów. Chcemy, by Ojciec Święty usłyszał od nas, że są muzułmanie, którzy czekają na spotkanie z Chrystusem i chcą zacząć Nim żyć.


Tak jak Pan, były muzułmanin?


– Nie lubię tego określenia. Ciągle ktoś mówi do mnie „eksmuzułmanin”. Czuję się chrześcijaninem i chcę być postrzegany wyłącznie jako chrześcijanin, jako Włoch. Nawet jeśli moje korzenie są w Egipcie. 


Tam Pan spotkał Chrystusa?


– To długa historia. Przez 14 lat uczyłem się w szkołach, gdzie wykładali włoscy katolicy. A to dzięki mojej mamie. W 1962 r. przeprowadziła się z Kairu do Arabii Saudyjskiej. Opiekowała się tam sparaliżowaną księżną Madawi bint Abdul Aziz, wnuczką króla Abdallaha. Dzięki temu w moje ręce trafiła Biblia. Czytałem z zapartym tchem. Fascynowała mnie ludzka i boska osobowość Jezusa. Pewnego dnia wstąpiłem do kaplicy u salezjanów. Chodziłem tam potem regularnie. Aż raz coś tak mocno mnie pchnęło do ołtarza w czasie komunikowania. Podszedłem, by przyjąć Jezusa. Miałem takie silne pragnienie, mimo że nie wolno mi było... Kiedy trafiłem do Włoch, obracałem się w towarzystwie chrześcijan. Widziałem, że Jezus był ich towarzyszem, nie tylko kimś, kto sformułował nakazy i zakazy. Że był kimś mocno obecnym w ich życiu. Że je zmieniał. Świadectwo przyjaciół mnie pociągnęło.


Co konkretnie ujęło Pana u chrześcijan?


– To, że żyli przykazaniem miłości. Kochać drugą osobę ze wszystkich sił – to mnie przyciągnęło do chrześcijaństwa. To daje siły, by iść, nawet gdy wokół piętrzą się trudności. Chrześcijaństwo to permanentne zakochiwanie się w ludziach, w Chrystusie. A miłość niesie człowieka.


W islamie nie ma wezwania do miłości?


– Nie. Bóg w islamie to ktoś, kto rozkazuje, wyznacza misję wobec świata i ludzi. Ale tylko po to, by go podbić, zdobyć. 


Nie boi się Pan tak mówić?


– Ja tylko mówię, co jest w Koranie. Poza tym należę do Jezusa. Czego mam się bać? 


Dane, które przytacza Pan w liście do Benedykta XVI, dotyczące nawróceń z islamu, są szokujące. 


– Kiedy podała je po raz pierwszy Al Dżazira, niemal doszło do wojny. Trzy tygodnie temu na konferencji w Paryżu dostałem raport sporządzony przez mojego przyjaciela Bileka. W samej Arabii Saudyjskiej, kolebce islamu i kraju dwóch najważniejszych miejsc kultu Mahometa, chrzest przyjęło w ciągu ostatnich lat 120 tys. muzułmanów. 


Dlaczego nikt nie mówi o tym głośno?


– To dobre pytanie. Ja krzyczę. Dajemy się zastraszać fundamentalistom.


Ale oni mordują bez skrupułów.


– Właśnie dlatego trzeba przerwać milczenie. 


Co więc Pan proponuje?


– Trzeba powołać instytucje, które będą zachęcać do przyjmowania chrztu przez muzułmanów. Wielu by chciało, ale się boi. Jedynie ktoś, kto na własnej skórze doświadczył tyranii islamu, może przekonać Zachód do prawdy o tej religii. Napisałem tak papieżowi. Poza tym chciałbym, by wielu jeszcze ludzi, którzy nie znają miłości Jezusa, usłyszało o niej. By tak jak ja doświadczyli piękna chrztu. Ten moment, kiedy Benedykt XVI polewał moją głowę święconą wodą, na zawsze we mnie zostanie. Chrzest był jak snop światła w moim życiu.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.