Gnój

Marcin Jakimowicz

„Nawóz, gnój, zwłoki, odchody”. Doprawdy, św. Paweł mógłby być bardziej wyrafinowany.

Gnój

Tym wszystkim którzy zamartwiali się ostatnio, że „popsuł mi się język”.

Jutrzejsze czytanie liturgiczne. „Wszystko, co było dla mnie zyskiem, ze względu na Chrystusa uznałem za stratę. Dla Niego wyzułem się ze wszystkiego i uznaję to za śmieci, bylebym pozyskał Chrystusa” (Flp 3,8).

Jakub Wujek w swym tłumaczeniu z 1599 roku był dosadniejszy: „Owszem poczytam wszystko za szkodę dla wysokiego poznania Jezusa Chrystusa, Pana mego, dla któregom wszystkiego postradał, i mam sobie za gnój, abym Chrystusa zyskał”.

Słowo „śmieci” zostało oddane przez język grecki w postaci słowa skybala. Oznacza ono dosłownie: nawóz, gnój, zwłoki, odchody.

Doprawdy, Paweł mógłby być bardziej wyrafinowany. Podobnie Izajasz prorokujący: „Wszystkie nasze dobre czyny jak skrwawiona szmata”. Nie, nie chodzi o bandaż z rany dzielnego obrońcy ojczyzny, ale o coś co stanowi tabu obyczajowe. „Nasze dobre czyny są jak pannas menstruate – zużyta podpaska” – tłumaczy dosłownie o. Augustyn Pelanowski.

To dla mnie kluczowy biblijny cytat.

Świetnie zdaję sobie sprawę z mojej nędznej duchowej kondycji. Dwunastu apostołów zebrało dwanaście koszów ułomków. Czy dotarło do nich wówczas, że Bóg wybiera tych, których porządny świat nie jest w stanie strawić? Wyplutych, słabych, kruchych, grzesznych, zranionych. Tych, którzy już wiedzą, że jeśli ich udziałem jest jakiekolwiek dobro nie jest ono „z nich”. Pochodzi od Ojca Świateł.

Nigdzie nie czytałem by „dobrze wychowani zdobywali królestwo”.

Należy ono do gwałtowników.