publikacja 08.11.2012 00:15
O awarii systemu elektrycznego jako możliwej przyczynie katastrofy smoleńskiej oraz zaniedbaniach komisji MAK i Millera mówi prof. Jacek Gieras w rozmowie z Bogumiłem Łozińskim.
Aby zweryfikować hipotezy, potrzebny jest dostęp do wraku – mówi prof. Jacek Gieras
archiwum prof. Jacka Gierasa
Bogumił Łoziński: Brał Pan udział w konferencji naukowej poświęconej katastrofie smoleńskiej, która odbyła się w Warszawie. Skąd zainteresowanie tą tragedią?
Prof. Jacek Gieras: – Jestem Polakiem, więc to naturalne, że zainteresowałem się tą katastrofą, tym bardziej że naukowo zajmuję się systemami elektroenergetycznymi samolotów.
Czy raporty MAK i Millera w pełni wyjaśniają okoliczności tej tragedii?
– Dokładnie przestudiowałem te dokumenty, szczególnie w raporcie Millera załącznik 4., który dotyczy spraw technicznych. Obie komisje nie przeprowadziły żadnych szczegółowych badań stanu technicznego samolotu, a jedynie wyrywkowe oględziny zewnętrzne. Według mnie, raport Millera ma na celu jedynie potwierdzenie kłamstwa sformułowanego przez MAK o uderzeniu w brzozę, którego nie było, a gdyby nawet do niego doszło, to brzoza nie jest w stanie oderwać skrzydła tak potężnemu samolotowi. Raport Millera jest wart tyle, co papier, na którym został wydrukowany.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.