Czemu prezydent nie uczcił prezydenta?

PAP

publikacja 05.11.2012 15:08

Jako niesprawiedliwe i nieuzasadnione ocenił prezydent Bronisław Komorowski krytyczne opinie kierowane pod jego adresem w sprawie nieobecności na sobotnim ponownym pogrzebie ostatniego prezydenta RP na uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego.

Czemu prezydent nie uczcił prezydenta? Bronisław Komorowski Jakub Szymczuk/Agencja GN

"Stanąłem w obliczu jakiegoś zjawiska, które jest dla mnie wyjątkowo bolesne. Wszystkie oskarżenia kierowane pod moim adresem wydają mi się być głęboko niesprawiedliwymi i nieuzasadnionymi" - powiedział prezydent na poniedziałkowej konferencji prasowej w Pułtusku, pytany o nieobecność na pogrzebie ostatniego prezydenta na uchodźstwie.

Na pogrzebie Kaczorowskiego była pierwsza dama Anna Komorowska. Kancelarię Prezydenta reprezentował jej szef Jacek Michałowski.

Komorowski podkreślił, że zostało uzgodnione, iż "reprezentacja państwa ma być na takim właśnie poziomie - szef Kancelarii Prezydenta".

"Moja żona była w czasie tych smutnych uroczystości, związanych ze skutkami błędu popełnionego przy identyfikacji ciał, głównie dlatego, by zrealizować naszą potrzebę pokazania w sposób szczególny emocji łączących nas z panią Karoliną Kaczorowską" - zaznaczył Komorowski.

Prezydent zapewnił, że jego kancelaria, tak jak kancelaria premiera, udzielały wszechstronnej pomocy i działały zgodnie z oczekiwaniami rodziny Kaczorowskiego. "Rozmawiałem z panią Karoliną (Kaczorowską), wielokrotnie rozmawiałem z pełnomocnikiem rodziny i była dla mnie jasność, że chcemy zachować jako dominującą w pamięci polskiej klimat i atmosferę pożegnania sprzed 2,5 roku" - mówił prezydent.

Zdaniem Komorowskiego oczekiwanie, że "nie będzie się uwzględniało oczekiwań rodziny, tylko realizowało własny zamysł na zachowanie polityczne, jest czymś głęboko nie fair, w obliczu śmierci, w obliczu dramatu błędu w identyfikacji zwłok i ponownego pochówku".

"Wydaje się czymś głęboko niesprawiedliwym i chyba w jakiejś mierze motywowanym politycznie, by podgrzewać atmosferę, nie w związku z autentycznym przeżyciem bólu rodziny z powodu ponownego pochówku, tylko chęcią podtrzymywania klimatu niejasności, wątpliwości, a to wokół trotylu, a to wokół błędów przy identyfikacji ciał" - dodał prezydent.

Ciało ostatniego prezydenta Polski na uchodźstwie złożono w sobotę w Panteonie Wielkich Polaków Świątyni Opatrzności Bożej w stołecznym Wilanowie. Był to ponowny pochówek ostatniego prezydenta na uchodźstwie, zmarłego tragicznie w katastrofie smoleńskiej w 2010 roku. Na skutek błędnej identyfikacji zwłok jego ciało przez dwa i pół roku spoczywało na Powązkach, w grobie innej ofiary katastrofy.

Komorowski zaznaczył, że "uroczystości ponownego pogrzebu nie są uroczystościami, które byłyby uroczystościami żałobnymi, które miały miejsce 2,5 roku temu".

"Tamte wydarzenia współorganizowałem, organizowała je Kancelaria Prezydenta. Włożyłem ogromną ilość serca i zaangażowania w pożegnanie ostatniego prezydenta na uchodźstwie, którego znałem od wielu lat" - podkreślił prezydent. "Dla mnie był druhem-prezydentem, m.in. dlatego, że połączyła nas głęboka wdzięczność dla harcerstwa, które nas ukształtowało" - dodał. Komorowski zapewnił też, że jego relacje z Kaczorowskim były "pełne serdeczności, ciepła i bliskości".

Wyraził również nadzieję, że jest "absolutnie pewne, że wszystkie serdeczne myśli, modlitwy kierowane do Ryszarda Kaczorowskiego sprzed 2,5 roku są ważniejsze, są bardziej istotne dla naszego polskiego przeżycia, także dla przeżycia rodziny Kaczorowskich, niż skutki dramatycznego błędu popełnionego przy identyfikacji ciał".