Groźne chmury

Andrzej Grajewski

|

GN 43/2012

publikacja 25.10.2012 00:15

Przed 50 laty sowieckie i amerykańskie siły zbrojne zostały postawione w stan gotowości bojowej. Świat wstrzymał oddech. Na szczęście dramatyczny apel Jana XXIII został wysłuchany.

Groźne  chmury Pogotowie bojowe w Hawanie w czasie kryzysu karaibskiego East news

Konflikt karaibski sprowokował sowiecki przywódca Nikita S. Chruszczow, który decydując się na instalację sowieckich rakiet na Kubie, liczył, że zmusi stronę amerykańską do ustępstw politycznych. Stany Zjednoczone oceniły te działania jako zagrożenie własnego bezpieczeństwa i zagroziły atakiem odwetowym. Rozpoczęły się licytacja na słowa i przygotowania zbrojne, które wymykały się spod wszelkiej kontroli. Wojna zbliżała się szybko i nieuchronnie.

Blef Chruszczowa

To nie był dobry rok dla Nikity Siergiejewicza. Susza wypaliła kołchozowe pola, co spowodowało konieczność zakupu żywności poza granicami kraju. Rosja, za carów spichlerz Europy, w systemie kołchozowym z trudem napełniała brzuchy swych obywateli. Wzrost cen spowodował ostrą reakcję robotników. W Nowoczerkasku doszło 1 czerwca do demonstracji, z którymi nie poradziła sobie milicja. Do miasta wysłano wojsko, które otworzyło ogień do bezbronnych ludzi. Zginęło kilkadziesiąt osób, aresztowano kilkaset. 7 otrzymało wyroki śmierci, które wykonano. W kraju nikt nie wiedział o „krwawej sobocie”, gdyż informacje o tragedii były ściśle strzeżoną tajemnicą. Jednak Chruszczow miał świadomość, że podobne nastroje są w całym kraju. Międzynarodowy konflikt, odwracający uwagę od problemów wewnętrznych, wydawał się dobrym rozwiązaniem, zwłaszcza że Kuba sama prosiła o pomoc. Decyzja przyszła mu tym łatwiej, że amerykańskiego przeciwnika sowiecki przywódca nie cenił i nie szanował. Od zwycięstwa w 1959 r. Fidel Castro nie ukrywał, gdzie Kuba ma szukać przyjaciół przeciwko „amerykańskim imperialistom”. Jego determinacja wzrosła, gdy bez trudu odparł w kwietniu 1961 r. inwazję kubańskich emigrantów w Zatoce Świń. Ktoś zdradził termin operacji i gdy 1400 desperatów płynęło do kubańskich plaż, czekały tam na nich czołgi i silne jednostki wojskowe. Atak zakończył się klęską. Kilkuset bojowników zginęło, resztę Castro wziął do niewoli i zapowiedział, że zwolni ich za okupem. Uzyskał z tej transakcji 65 mln dolarów i uznanie całej lewicy, która wpadła w zachwyt, że „El Comandante” skutecznie ośmieszył Amerykanów. Idąc za ciosem, Castro poprosił Chruszczowa o zainstalowanie rakiet na Kubie. Operacja zaczęła się latem 1962 r. Oficjalnie sowieckie frachtowce przywoziły na Kubę maszyny rolnicze, jednak nocami rozładowywano z nich podłużne skrzynie, których zawartość trudno było skojarzyć z pracami rolnymi.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.