Kompromitacja kompromisu

Franciszek Kucharczak

|

GN 43/2012

publikacja 25.10.2012 00:15

Kompromis między złem a dobrem to ciągle zło – i ani trochę dobra.

Kompromitacja kompromisu Franciszek Kucharczak

Nazajutrz po tym, jak kilkudziesięciu posłów PO zagłosowało tak, jak powinien głosować człowiek (bo nie tylko katolicy mają obowiązek sprzeciwu wobec zabijania ludzi), na pierwszej stronie w „Wyborczej” napisali: „Czeka nas piekło o aborcję”. To chyba literówka. Prawdopodobnie miało być „Czeka nas piekło ZA aborcję”.

W sumie dobrze, że to zauważyli, szkoda, że nie wyciągnęli wniosków. Nawet przeciwnie: jeszcze mocniej zaangażowali się w walkę o utrzymanie kultu „kompromisu aborcyjnego”. Wszystkie tuskolubne siły się skrzyknęły i dalejże bronić dziejowego i nienaruszalnego osiągnięcia, jakim jest zgoda na zabijanie sześciuset Polaków rocznie. Bo to „tylko” sześćset. Bo wcześniej były setki tysięcy. I to były w większości zdrowe dzieci. Więc cieszcie się, że łaskawi abortofile zrezygnowali z zabijania wszystkich jak leci i ograniczyli się do likwidacji śmieci. Bo to, wiecie, nie ludzie. To wybraki jakieś. Chore to, uszkodzone, upośledzone. Nie, my nie możemy brać moralnej odpowiedzialności za ich cierpienie, gdyby się to urodziło.

Dokładnie tak! Obrońcy Przenajświętszego Kompromisu kreują się już na dobroczyńców ludzkości! Twierdzą, że pozwolić choremu nienarodzonemu człowiekowi żyć oznacza pozwolić mu cierpieć! W takim razie niech idą do Centrum Zdrowia Dziecka i niech nie pozwolą cierpieć leżącym tam pacjentom.

Oburza to kogoś? Słusznie! Bo to szokujące. To przecież myślenie eutanazistowskie, które każe akceptować selekcję ludzi wedle ich przydatności. Dobre jest to, co zdrowe i ładne, łatwe i przyjemne, a to co chore i wymagające, jest złe i trzeba się tego pozbyć, zanim wyda pierwszy krzyk.

I co z tego, że nie zabija się jeszcze w Polsce tych, co krzyk już wydali? Skoro można zabić z powodu choroby przed urodzeniem, nie ma logicznego powodu, żeby nie zrobić tego po urodzeniu. Abortofile nie potrafią obronić się przed logiką, więc chwytają się argumentu „strategii”. Bo to, wiecie, musimy pozwolić na aborcję chorych „płodów”, żeby się tamci zadowolili. W innym wypadku wahadło odbije w drugą stronę i wprowadzą aborcję na życzenie.

Jakie wahadło? Najnowsze badania wykazują ogromny wzrost liczby przeciwników aborcji, a tym samym spadek liczby jej przeciwników. Ludzie ci kilkakrotnie próbowali ustawę zmienić, a jeśli tego nie zrobili, to tylko dlatego, że zwyczajnie nie mają po temu możliwości. Świadczy o tym choćby los projektu ustawy Ruchu Palikota. Przewidywał on aborcję na życzenie, a jego zadaniem było pokazanie, że „patrzcie, naruszacie kompromis i lewacy odbijają wahadło w drugą stronę”. I co? Projekt przepadł z wynikiem równie żałosnym jak sama partia. Teraz znowu SLD zgłasza podobny projekt. Oni wiedzą, że powtórzą klęskę palikotowców, ale robią to dla idei i dla Donalda Tuska – żeby mógł dalej straszyć efektem wahadła.

O tak, strategia wymaga ofiar. „Lepiej, żeby tych sześciuset rocznie zginęło za naród, niż żeby miał zginąć cały naród” – coś w tym stylu, prawda panie premierze?

Więcej myślących

Najnowsze badania CBOS i Centrum Myśli Jana Pawła II wykazały, że 80 proc. Polaków zgadza się z twierdzeniem, że ludzkie życie powinno być chronione od poczęcia do naturalnej śmierci zawsze i niezależnie od okoliczności. To o 10 punktów procentowych więcej niż w roku 2007. Pięć lat temu za tą zasadą opowiadało się 33 proc. „zdecydowanie tak”, zaś 37 proc. „raczej tak”. W tym roku opcja „zdecydowanie tak” ma aż 47 proc., natomiast liczba osób wybierających odpowiedź „raczej tak” spadła do 33 proc. Zmalała też liczba zwolenników zabijania chorych dzieci w łonach matek – z 52 do 46 proc., wzrosła zaś liczba przeciwników tego procederu – z 31 do 35 proc. Zapyta ktoś, jak to możliwe, że 80 proc. jest przeciw zabijaniu jakichkolwiek dzieci, a 46 proc. akceptuje zabijanie dzieci chorych. Ano, tak to właśnie wygląda: nie myśli, lecz emocje kierują zwolennikami aborcji. Ale, chwalić Boga, myślących przybywa.

Polskie realia

Kobiety ze związków i stowarzyszeń prorodzinnych zaapelowały do rządu, żeby zamiast wdrażać postanowienia Konwencji Rady Europy o „zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej”, opracował własny program, który uwzględniałby polskie realia. Polskie realia są jednak takie, że rząd za kobiety uważa tylko feministki zrzeszone w Kongresie Kobiet.

Lepiej wiedzieć

Kościół w Urugwaju ogłosił ekskomunikę na parlamentarzystów, którzy głosowali za ustawą wprowadzającą możliwość zabijania dzieci na życzenie. Nie oznacza to jednak, że jeśli biskupi ekskomuniki nie ogłosiliby, to by jej nie było. Na katolików aktywnie działających przeciw życiu ekskomunika spada automatycznie. A jeśli nie są tego świadomi? Człowiek, który je muchomora, też nie jest świadomy. Lepiej, gdy mu to ktoś uświadomi przed wystąpieniem objawów.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.