Pracę nad utworem zaczął ponad rok temu. Stworzył go specjalnie na uroczystość nadania tytułu bazyliki dla sanktuarium maryjnego w Bolesławcu.
Ks. Bartłomiej Kot pochodzi z podlegnickiej Zimnej Wody. Jest autorem kilkudziesięciu utworów o tematyce religijnej
Roman Tomczak
Ksiądz Bartłomiej Kot jest wikarym w parafii pw. św. Jana Apostoła i Ewangelisty w Oleśnicy, w diecezji wrocławskiej. Choć ma sporo obowiązków duszpasterskich, znajduje czas na twórczość muzyczną.
Kucharz z gitarą
Jak sam przyznaje, rodzice nie byli bardziej muzykalni od innych. – Mój świętej pamięci tato trochę grał na perkusji, a mama lubi śpiewać – mówi. – Najważniejsze jest jednak to, że dzięki ich determinacji i ogromnemu poświęceniu mogliśmy wspólnie z rodzeństwem zająć się muzyką na poważnie – uważa po latach. Wstąpił do wrocławskiej Akademii Muzycznej, gdzie ukończył klasę gitary klasycznej. Dopiero po studiach muzycznych przyszedł czas na seminarium duchowne. A gitara? – W seminarium nie były mi raczej potrzebne wirtuozowskie umiejętności. A dla tych kilku okazji, kiedy wziąłem ją do rąk, nie musiałem kończyć akademii muzycznej – śmieje się wikary od św. Jana Apostoła i Ewangelisty w Oleśnicy. Ksiądz Bartłomiej Kot jest jednym z tych znakomitych kompozytorów, którzy nigdy się tej sztuki nie uczyli. Skąd więc te umiejętności? Skąd płyty i uznanie słuchaczy? Ks. Bartek mówi, że to wszystko z wrażliwości. Bo komponowanie podobne jest do gotowania. – Każdy kucharz dąży do osiągnięcia wymarzonego smaku. Podobnie jest z komponowaniem. Jeśli podoba mi się to, co tworzę, to zazwyczaj trafia to do ludzi o podobnej wrażliwości. Ilu takich jest? Nie wiem i nie dbam o to. Moim zadaniem jest siać.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.