Oburzenie czystych

Franciszek Kucharczak

|

GN 40/2012

publikacja 04.10.2012 00:15

Jeśli normalna rzecz źle się komuś kojarzy, to niech zmieni siebie, a nie tę rzecz.

Oburzenie czystych Franciszek Kucharczak

Kojarzą Państwo Rospudę? Tak, ten cud natury, o którym wcześniej nikt nie słyszał i o którym wszyscy zapomnieli, gdy tylko ekoterroryści odpięli się od drzew i pojechali autami do domów, zbudowanych bynajmniej nie z sitowia.

Wskutek medialnej histerii nie doszła do skutku obwodnica Augustowa. Inwestycje poszły w błoto, pozostawiona na dziko dolina Rospudy zarasta lasem, a augustowianie, po staremu rozjeżdżani tirami, pomstują.

W czasie tamtej awantury dało się zauważyć takie zjawisko: im bliżej kto mieszkał Augustowa, tym bardziej sprzeciwiał się protestom, a im dalej mieszkał, tym z reguły bardziej je popierał. Powód był prosty: ci pierwsi znali sprawę z doświadczenia, a ci drudzy z telewizora.

Dziś już widać, jak społeczeństwo dało się oszukać, ale ostrożności wobec medialnych manipulacji raczej nie nabrało. Widać to choćby po „aferze” w szkole salezjańskiej w Lubinie. Sprawa inna, ale mechanizm podobny: znów „cała Polska” oburzyła się na to, co „poznała” na podstawie kilku zdjęć, które zresztą od dawna wisiały na szkolnej stronie internetowej.

„Ksiądz każe sobie zlizywać bitą śmietanę z nóg klęczącym dzieciom!” – jęknął naród. Najgłośniej zatroskały się takie autorytety moralne jak Joanna Senyszyn lub Gabinet Osobliwości Palikota. Wstępna teza, że to orgia pedofilska, prędko jednak upadła, bo okazało się, że to zabawa zaproponowana przez uczniów na podstawie tradycji wodniaków (wygooglujcie sobie hasło „kolano Prozerpiny”, a zobaczycie, jaką to „sensacją” nas nakarmiono). Ponadto wszystko odbywało się w obecności uczniów, nauczycieli i części rodziców – a za wiedzą i zgodą wszystkich.

W tej sytuacji media, szczególnie TVN, natchnęły społeczeństwo głęboką troską o przyzwoitość duchowieństwa. Bo nie wypada, żeby ksiądz… tratatata. Tak jakby ksiądz musiał być sztywniakiem, którego nie stać na odrobinę wariactwa na wycieczce. Przede wszystkim zaś, jeśli rodzice zgodnie nie widzą zagrożenia dla swych dzieci, to jakim cudem my, którym podano mały i wykadrowany wycinek ich rzeczywistości, jesteśmy od nich mądrzejsi?

„Ale ksiądz powinien był przewidzieć, że dzisiaj inaczej się interpretuje rzeczy, które dwadzieścia lat temu byłyby uznane za coś zupełnie niewinnego” – mówi się teraz.

No dobrze, ale czyja to wina? Mamy pretensje do człowieka, że nie miał złych skojarzeń, bo chory świat ma skojarzenia? To kto tu powinien się wstydzić? Kłania się św. Paweł: „Dla czystych wszystko jest czyste, dla skalanych zaś i niewiernych nie ma nic czystego, lecz duch ich i sumienie są zbrukane” (Tt 1,15).

Czysta zabawa została uznana za brudną, bo umysły są skażone. Gdy promotorzy nieczystości (na przykład „edukacji seksualnej”) uczą moralności tych, co jeszcze bronią czystości, to ja ich oklaskiwał nie będę.

Na ulicach wiszą billboardy kuszące nagością, porno wylewa się z witryn, ale największa awantura wybucha o dobrą szkołę, gdzie dzieci są bezpieczne, i ciąga się po prokuratorach dyrektora, któremu w zasadzie nic się nie zarzuca.

Ciekawe, prawda?

Znawcy Kościoła

Paweł Olszewski, rzecznik klubu parlamentarnego Platformy Obywatelskiej, powiedział w rozmowie z serwisem Gosc.pl, że jego partia będzie przeciwna projektowi Solidarnej Polski, który przewiduje wprowadzenie zakazu zabijania dzieci chorych w łonach matek. Projekt ten ma być wkrótce głosowany. Sprzeciw PO poseł Olszewski uzasadnił tym, że podważa on „historyczny kompromis w sprawie aborcji, popierany także przez Kościół”. Specjalnie dla posła Olszewskiego i jego kolegów zwróciliśmy się do przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski abp. Józefa Michalika. „Kościół nigdy nie szedł na kompromis, jeśli chodzi o obronę życia ludzkiego. To kwestia Boża, nie ludzka. Kościół zawsze chroni tego, co Boże” – powiedział arcybiskup. No to teraz posłowie PO już naprawdę nie mogą mówić, że Kościół popiera zabijanie dzieci. Ale będą.

Wyważone nic

Ponieważ Solidarna Polska zgłosiła projekt – o którym wyżej – dla władzy wysoce niewygodny (bo trzeba się znowu narażać na utratę elektoratu z tej czy tamtej strony), Ruch Palikota zgłosił swój. Oczywiście odwrotny, czyli żeby wolno było zabijać dzieci wszystkie, a nie tylko chore. I w ten oto sposób politycy PO mogą z godnością oznajmiać po mediach, że odrzucą „oba skrajne projekty”. I niech ktoś jeszcze mówi, że Palikot nic już nie znaczy albo że nie jest przydatny „partii miłości”. Ależ jest – dzięki niemu władza może opowiadać, że jest „w środku” – czyli że ma stanowisko wyważone. Coś w tym wyważeniu jest – to się nazywa letniość.

Mamy wzrost!

Najnowsze dane GUS wykazały, że w pierwszej połowie tego roku liczba zawieranych małżeństw zmalała o 4,8 tys. w stosunku do analogicznego okresu roku ubiegłego. Ale za to jest coś, co w tym samym czasie wzrosło, mianowicie liczba rozwodów – o 2,7 tys. Niech żyje polityka prorodzinna rządu!

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.