Papierologia na Księżyc!

Agata Puścikowska

|

GN 40/2012

Każdy ma jakąś piętę achillesową. Każdy… Ale dlaczego ta pięta musi być czasochłonna, frustrująca, szeleszcząca, pochodzić z drzew, zaśmiecać przestrzeń życiową w sposób realny i w przenośni?

Agata Puścikowska Agata Puścikowska

Papiery! Są wszędzie. W domu, w pracy, a przede wszystkim w urzędach. Zakradają się cichutko, niepokojąco przypominają o swoim papierowym jestestwie, gdy się otworzy torebkę lub szafkę. Wpychają się wtedy do realnego życia jak celulozowy wyrzut sumienia. Zakradają oficjalnie lub ukradkiem. Są wszędzie tam, gdzie próbuje przed nimi uciec prześladowany człowiek. Są tuż obok. No nie uchronisz się, choćby nie wiem co… Totalitarne, biurokratyczne kartki, karteczki, karteluszki. Owszem, jasne, że są osoby, które się w papierach lubują, a składowanie, wypełnianie, przechowywanie nie sprawia im żadnego problemu. Co więcej: chełpią się, tacy papierowi hobbyści, że w papierach to oni zawsze mają porządeczek. I że jaka papierologia, takie i życie. Pozazdrościć, pozazdrościć. I opanowania, i uporządkowania, i wielkich pojemnych szaf i szafek, które tę papierową precyzję należycie pomieszczą. Zresztą, tak zupełnie serio, do precyzji w papierach, terminowych terminów ich wysyłania, składania, wypełniania to trzeba mieć przede wszystkim wielką cierpliwość, niską czepliwość i nerwy oraz niezłe zdrowie. Ja wyżej wymienionych nie posiadam. A paradoks polega na tym, że im więcej komputerów i elektroniki, systemów, które owe koszmarne papiery powinny zastąpić, papierów nie ubywa. Przeciwnie. Góry, pagórki papierów, szczyty biurokracji. Papierowy Mount Everest jakże trudny do poprawnego zdobycia! Zamiast jednego prostego „klik”… Że archiwizacja jest potrzebna? Może i tak. Ale w biurze, urzędnikom. A nie zwykłym ludziom, którzy potrzebują usprawnienia i uproszczenia (i tak skomplikowanego) życia. Ostatecznie przecież w świecie jakiś progres przez ostatnich kilkadziesiąt lat nastąpił. Ostatecznie nawet liczydła pokonały kalkulatory, a człowiek poleciał na Księżyc. I o dziwo, wrócił. Więc dlaczego, przy tak dużym postępie cywilizacyjnym, zamiast kilku „klik”, szybkiego i skutecznego załatwienia biurowej sprawy, trzeba pisać, pisać, nosić, wozić, uzupełniać? Papier i papierologię na Księżyc! Z biletem w jedną stronę.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.