Sterty papierów do wypełnienia i nie zawsze przyjazne środowiska. Jednak, gdy katecheta kocha swoje powołanie, nie ma mocnych.
Wakacyjne wyprawy owocują potem dobrymi relacjami z dziećmi w ciągu roku szkolnego
Agata Jacaszek
Tysiące dzieci i młodzieży na Warmii i Mazurach zajęło swoje miejsca w szkolnych ławach, aby zdobywać wiedzę i nowe umiejętności. Wśród zagadnień podejmowanych przez nauczycieli są także prawdy o Bogu i Kościele, które przekazuje kilkuset katechetów, duchownych i świeckich.
Na dobry początek
W ostatnim czasie Wydział Nauki Katolickiej Kurii Metropolitarnej w Olsztynie zorganizował konferencje dla katechetów. Podczas spotkania, prowadzonego przez ks. dr. Wiesława Więcka, dyrektora wydziału, wypowiadali się przedstawiciele kuratorium, urzędu wojewódzkiego, ośrodków doskonalenia nauczycielskiego, wydziału teologii i środowiska katechetycznego. Podsumowania dokonał abp Wojciech Ziemba. – Rozpoczynamy nowy rok szkolny w wyjątkowej sytuacji. Nagromadziło się wiele różnych okoliczności, które taką opinię usprawiedliwiają: ogłoszenie Roku Wiary, nowa ewangelizacja i podjęta u nas inicjatywa rekolekcji ewangelizacyjnych we wszystkich parafiach archidiecezji warmińskiej, połączonych z peregrynacją obrazu Matki Bożej Miłosierdzia – mówił metropolita warmiński. Arcybiskup zwrócił także uwagę na problem, jakim jest ogólna obojętność występująca w wielu dziedzinach życia religijnego i społecznego. – Walka między dobrem i złem zawsze istnieje. Mówię to, aby podchodzić do trudnych wyzwań, także tych związanych z katechezą, w pewnej perspektywie. Każdy wiek ma swoje problemy i nie ma niczego, co nie byłoby już w przeszłości – mówił abp Ziemba.
Konspekty na stół
Atmosfera, jaką tworzą środowiska wrogie Kościołowi, utrudnia pracę katechetów w szkole. Jednak wiele zależy od postawy samego katechety i jego sposobu pracy. – Jeżeli katecheta będzie kochał dzieci i Pana Jezusa, to każda katecheza będzie udana. Dziecko nie może być złem koniecznym, ale zadaniem i okazją do realizacji dobra. Dzieci wyczuwają podejście nauczającego. Oczywiście praca katechetki jest trudna. Często jestem zmęczona, ale dobro dziecka jest najważniejsze – mówi s. Rut Ewa Kopicz, benedyktynka. Od 30 lat pracuje jako katechetka. Przeszła dobrą szkołę przygotowania pedagogicznego w zakonie. W ramach ćwiczeń musiała już w niedzielę położyć na stole siostry wizytator konspekty katechez na nadchodzący tydzień. Po latach dostrzegła dobrodziejstwo tej metody. – W ciągu tygodnia poświęcałam wiele czasu na pisanie konspektów. Przełożona sprawdzała także, czy znam tematy, które opracowywałam. To była ciężka praca, ale dziś mogę za to podziękować – wspomina olsztyńska katechetka. S. Rut dobrze pamięta swoją pierwszą katechezę. Pełna przejęcia poszła wraz z bardziej doświadczoną siostrą na pierwszą lekcję. Usłyszała wtedy z ust towarzyszki: „Siostro, nie siadaj!”. Nie rozumiała tego na początku. Dopiero na koniec zajęć starsza zakonnica wyjaśniła: „Kiedy ja usiadłam na mojej pierwszej katechezie, z przejęcia i strachu wstałam z krzesła dopiero po ostatnich zajęciach”.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.