Lubię Amerykę

ks. Marek Gancarczyk

|

GN 37/2012

O przedwyborczej konwencji Partii Demokratycznej w polskich mediach było sporo.

Lubię Amerykę

Podobnie jak o wcześniejszej konwencji republikanów, na której nominację otrzymał Mitt Romney. Jak zwykle w takich sytuacjach, dużo mówiono o wystąpieniach kandydatów na prezydenta oraz ich żon, Michelle Obamy i Ann Romney. Komentatorzy rozwodzili się nad tym, która z nich bardziej ociepliła wizerunek swojego męża. Uwagę mediów zwrócili też twardy facet amerykańskiego kina Clint Eastwood i były prezydent Bill Clinton. Bez większego echa przeszła natomiast w Polsce obecność na obu konwencjach arcybiskupa Nowego Jorku, kard. Timothy’ego Dolana

Na partyjnych spotkaniach odmówił on pełną pasji modlitwę za Amerykę. Wrażenie robią szczególnie słowa wypowiedziane na konwencji demokratów. Niestety, na ekranach polskich telewizorów próżno było szukać widoku potężnie zbudowanego biskupa z przejęciem odmawiającego modlitwę (fragmenty na następnej stronie) z głównej trybuny partyjnej. Gdy w świetle reflektorów kard. Dolan przyzywał Bożego błogosławieństwa dla Ameryki, tysiące zgromadzonych w sali członków i sympatyków Partii Demokratycznej ze spuszczonymi głowami modliło się w skupieniu. Dla wielu z nich musiały to być trudne chwile. Kardynał Dolan nie pozostawił bowiem żadnych wątpliwości, że tylko polityka uznająca Boże prawo może dobrze służyć ludziom. Coś, co dla Amerykanów jest naturalne, w Polsce jeszcze długo będzie budzić zdziwienie. Już wiem, za co lubię Amerykę.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.