Śmiertelny wirus zaatakował

wt/tvn24.pl

publikacja 03.09.2012 10:24

10 tys. osób nocujących w słynnym Parku Narodowym Yosemite jest zagrożonych śmiertelnym wirusem przenoszonym przez myszaki. Jak dotąd zmarły 2 osoby i wykryto kolejne 6 przypadków infekcji.

Śmiertelny wirus zaatakował Yosemite są rajem dla wspinaczy Steve Ryan ("Velo Steve") / CC 2.0

Pierwsze objawy przypominają grypę. Dlatego infekcja często jest lekceważona. U chorego występuje gorączka, ból mięśni i brzucha, nudności, wymioty i zawroty głowy. Rozwinięta infekcja atakuje płuca. Powoduje problemy z oddychaniem, w konsekwencji czego prowadzić może do śmierci chorego. Umiera jedna trzecia zarażonych.

Do zakażeń doszło na polu kempingowym w Yosemite między czerwcem, a sierpniem. Po  znalezieniu tam myszaków roznoszących wirus biwak został zamknięty, a władze parku systematycznie kontaktują się z osobami, które w ostatnim czasie przebywały na zagrożonym terenie.

Park Narodowy Yosemite położony jest w środkowej Kalifornii, u podnóża gór Sierra Nevada. Ma ponad 3000 km kw. powierzchni, a najwyższe szczyty sięgają blisko 4000 m. n. p. m. Słynie z malowniczych jezior i fantastycznych form skalnych, które są rajem dla wspinaczy. Co roku Yosemite odwiedza ponad 3 mln. turystów krajowych i zagranicznych.