Katolicyzm antykatolicki

Franciszek Kucharczak


|

GN 34/2012

publikacja 23.08.2012 00:15

Czasami chciałoby się, żeby niektórzy „katolicy” wykazali się poczuciem odpowiedzialności za Kościół i przynajmniej milczeli na temat swojej przynależności wyznaniowej.

Katolicyzm antykatolicki Franciszek Kucharczak

Idzie przez wieś proboszcz katolicki z pastorem. W pewnym momencie widzą leżącego w rowie pijaka.

– Ale ma ksiądz owieczki. Ewangelików tu niewielu, więc to z pewnością katolik – mówi pastor z nutą złośliwej satysfakcji.

– Jaki katolik! Jaki katolik! – dobywa się z rowu bełkotliwy głos. – Ewangelik jestem!

– Och, przepraszam księdza – mówi skonsternowany pastor.

Nazajutrz do zakrystii wpada zapłakany mężczyzna. – Proszę księdza, to ja leżałem w tym rowie. Ja katolik jestem! Ale zaparłem się wiary w obronie wiary!

Czasami chciałoby się, żeby niektórzy „katolicy” wykazali się podobnym poczuciem odpowiedzialności za Kościół i przynajmniej milczeli na temat swojej przynależności wyznaniowej. Ale nic z tego. Oni, niestety, zazwyczaj chwalą się katolicyzmem właśnie wtedy, gdy robią rzeczy z katolicyzmem całkowicie sprzeczne. Chrześcijańskimi przekonaniami uzasadniają swoje zaangażowanie w krzewieniu zła i z szyldem „katolik” obnoszą się tam, gdzie bardziej pasowałaby deklaracja: „wojujący neutralista światopoglądowy” albo wręcz „satanista”.

No bo co z tego na przykład, że większość parlamentarzystów w polskim parlamencie to katolicy, skoro od lat nie potrafią położyć kresu nawet takiemu skandalowi, 
jak legalne mordowanie dzieci? Jak to jest, że zamiast zakazać procedury in vitro, „katoliccy” posłowie smażą prawo, wedle którego będzie można dzieci wyrzucać do ścieków albo trzymać w lodówkach?

Autorka niedopuszczalnego moralnie projektu, który ma najwięcej szans na uchwalenie, to – a jakże – katoliczka. A marszałek Sejmu? Nie słyszałem, żeby wyraziła żal za to, że kilka lat temu wskazała szpital, w którym zabito dziecko nieletniej „Agaty”, słyszałem za to z jej ust, że jest katoliczką. Za katolików uważa się 
wielu dziennikarzy, którzy pod pozorem chrześcijańskiej troski o człowieka troszczą się o jego grzechy. Do katolicyzmu przyznają się rzesze takich, co odrzucą każdy punkt nauki Kościoła i każde z przykazań, o ile wyda im się to sprzeczne z ich interesem.

Jeśli grozi Polsce wprowadzenie eutanazji, homomałżeństw, homoadopcji i innych wynalazków przyśpieszonej zagłady, to nie przez Unię, nie przez masonów i cyklistów, lecz przez polskich katolików. To przez tych, co zamiast 
służyć Chrystusowi, posługują się Nim. To przez ochrzczonych, którzy wolą się na chwilę zabawić, niż na wieki zbawić.

Nie tak szkodzą Kościołowi jego zdeklarowani wrogowie jak jego formalni wyznawcy. Jeśli „poganie bluźnią imieniu Boga”, to nie przez pogan, lecz przez tych, którzy Bogiem osłaniają swoją niewierność i lewe interesy.

Jeśli ktoś mówi, że nie uznaje Buddy, to wiadomo, że to nie buddysta. Jeśli w czasie Ramadanu ktoś pije piwo i zajada wieprzowinę, to nie muzułmanin. To oczywiste, bo ma się poglądy grupy, do której się należy, w innym wypadku do niej się nie należy. No chyba, że się jest katolikiem. W takim wypadku – jak widać – można robić cokolwiek i głosić dowolne poglądy. I uchwalać prawo sprzeczne z prawością.

Posłowie wracają z wakacji. W większości katolicy. Niech Bóg ma nas w swojej opiece.


Autodyskryminacja


22-letni Joseph Baken z Montany (USA) zrobił sobie coming-out, czyli pochwalił się publicznie, że jest homoseksualistą. Zaraz też miał swój „pierwszy raz”, czyli pierwsze pobicie przez homofobów. To znaczy on tak zeznał na policji, demonstrując posiniaczoną twarz. Zdjęcia jego uszkodzonej facjaty trafiły na Facebooka i rozeszły się po internecie. Jak było do przewidzenia, Baken natychmiast został męczennikiem homofobii, zaś parlamentarzystka Ellie Hill, na przykładzie owego przypadku brutalnego pobicia, przygotowała projekt lokalnego prawa „antydyskryminacyjnego”. Baken miał jednak pecha, bo ktoś uwiecznił jego „pobicie” na filmie. Widać na nim, jak wykonuje coś, co przypomina salto w tył i uderza twarzą w krawężnik. Ponieważ film trafił na policję, Baken dostał 300 dolarów grzywny za fałszywe zawiadomienie i pół roku w zawieszeniu. Nie był to pierwszy taki przypadek. Takie fałszywe „pobicia” wyszły na jaw w samej Montanie już kilkakrotnie. Ech ci młodzi geje. Gorliwi tacy, wiernie realizują wytyczne sprzed ćwierćwiecza o tym, że homoseksualista musi być zawsze ofiarą. Wtedy jednak nie było jeszcze komórek z kamerami, więc nie napisali tam, żeby geje robili te swoje mistyfikacje w zaciszu domowym. No i chłopaki nawet z autopobicia robią akcję „niech nas zobaczą”. 



Człowiek nieuznany


Lekarze z kanadyjskiej organizacji Medical Association przyjęli uchwałę, w myśl której dziecko staje się „istotą ludzką” dopiero wtedy, gdy się urodzi. Ich uchwała miała wesprzeć kodeks karny Kanady, który uznaje za człowieka dopiero dziecko, które się narodziło. Ta absurdalna teza wpisuje się w propagowany przez biznes aborcyjny pogląd, że „kobieta ma prawo do swojego brzucha”. Należałoby zapytać, która kobieta traktuje swój brzuch roztworem soli, która łamie brzuchowi kości czy wreszcie ukręca mu głowę.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.