Cel jest szczytny, ale brakuje pieniędzy. Ale nie o nie proszą, tylko o... nakrętki.
Drzwi otwiera Monika Hajdun. Jest wesoła i uśmiechnięta, mimo że na rękach trzyma Michała, swojego 4-letniego chorego syna.
Urodził się zdrowy
Michał jest sympatycznym chłopcem o dużych niebieskich oczach. Matka trzyma go na rękach, bo nie potrafi sam siedzieć. Nie chodzi ani nie raczkuje, ledwo skupia wzrok, a żeby zachować pion, potrzebuje pomocy pani Moniki. – Lekarze rozkładają ręce, bo nie wiedzą, co mu jest. Do dziś nikt nie potrafił postawić diagnozy – mówi kobieta. Misiek, jak nazywają go rodzice, w drugim miesiącu życia zachorował na zapalenie płuc. Trafił do szpitala, gdzie jego stan zaczął się pogarszać. – Przelewał nam się przez ręce, stał się bardzo wiotki – wspominają. Stracili z nim kontakt.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.