Śmierć zapisana w genach

Wojciech Teister

publikacja 26.07.2012 08:28

Niedawno Polskę wątpliwie zaszczycił swą wizytą Peter Singer, filozof i nie bardzo etyczny etyk, obrońca praw zwierząt i promotor zabijania chorych niemowlaków. Warto przy tej okazji przypomnieć skąd wzięły się jego mordercze koncepcje.

Śmierć zapisana w genach Wydawany przez Amerykańskie Towarzystwo Eugeniczne "Kwartalnik Eugeniczny" (Eugenics Quarterly) został w 1969 r. przemianowany na "Biologię Społeczną" (Social Biology) Wikipedia (PD)

Przyznajmy to szczerze – nie on pierwszy wpadł na "genialny" pomysł „utylizacji” noworodków celem „polepszenia jakości” rodzaju ludzkiego. Jakie były początki?

To co dziś nazywamy etyką utylitarną, uprawianą przez Singera ma swoje korzenie na przełomie XIX i XX wieku. Tyle, że wtedy poglądy te były znane pod nazwą eugeniki. Termin pochodzi z greki (eugenes) i znaczy dobrze urodzony. Dla wielu to zadziwiające, ale eugenika nie narodziła się w nazistowskiej III Rzeszy. Kolebką jej praktycznego zastosowania były Stany Zjednoczone. To właśnie tam powstało pierwsze Towarzystwo Eugeniczne, do którego należały elity ówczesnego świata: naukowcy, lekarze, bankowcy, sędziowie, politycy. Prawdziwa śmietanka towarzyska tamtej epoki. Warto o tym pamiętać, kiedy dziś powołujemy się w różnych dyskusjach na absolutny autorytet nauki.

Pierwszy raz termin „eugenika” wprowadził kuzyn Darwina, Francis Galton w 1883 r. Rozumiał przez to selektywne rozmnażanie zwierząt i ludzi, celem polepszenia „jakości” przyszłej populacji. Galton podzielił populację na osobniki bardziej wartościowe (te miały rozmnażać się częściej) i słabsze (których rozmnażanie miało zostać ograniczone).

Prawdziwym jednak ojcem eugeniki praktycznej był Charles Davenport, kierownik ośrodka eksperymentów biologicznych w Cold Spring Harbor. Wbrew pozorom Davenport miał szlachetne idee. Obserwował rzeczywistość i dostrzegał, że społeczeństwo jest słabe, cierpi na choroby, biedę i wiele innych problemów. Wobec tego zadał sobie pytanie: co możemy zrobić, aby te „schorzenia ludzkości” raz na zawsze zniknęły? Niestety, odpowiedź jakiej udzielił była potworna. Rozwiązaniem miała być eliminacja wadliwych genów, co w praktyce oznaczało przecięcie linii dziedziczenia tzw. słabych jednostek.

Wyzwolenie kobiet i "ludzkie chwasty"

Davenport, wraz ze swoim współpracownikiem Harrym Laughlinem założyli w 1910 r. Biuro Dokumentacji Eugenicznej. Był to ośrodek zajmujący się badaniami terenowymi. Cała armia pracowników i wolontariuszy zbierała obszerne informacje o Amerykanach. Przeprowadzano wywiady i analizowano ich drzewa genealogiczne wyciągając informacje o zdolnościach intelektualnych, artystycznych, zręczności, wyglądzie i wielu innych. Wszystkie te dane archiwizowano i analizowano tylko po to, aby zadecydować, kto powinien się rozmnażać, a kto nie. Dlaczego? Celem stworzenia człowieka doskonałego.

Idee eugeniczne szybko zyskiwały w Stanach zwolenników. Wśród nich była między innymi Margaret Sanger, założycielka organizacji American Birth Control League, która po wojnie przekształciła się w działającą do dzisiaj organizację Planned Parenthood (współcześnie jednego z największych providerów aborcyjnych). To ta sama Sanger, którą dziś przedstawia się jako obrończynię praw kobiet. Często występowała na spotkaniach Ku Klux Klanu, jawnie wygłaszając opinie, że Murzyni to pomyłka natury i „dysgeniczny horror”. Sanger nazywała słabsze osoby „ludzkimi chwastami”. Eugenicy bardziej dyplomatyczni używali określenia „nieprzydatni społecznie”. I właśnie problem „ludzkich chwastów” spędzał sen z powiek ludziom pokroju Davenporta i Sanger.

Jak go rozwiązać? Pomysły były różne. Od segregacji, co w praktyce znalazło zastosowanie w Rzeszy jako obozy koncentracyjne, poprzez sterylizację i kastrację, aż po eutanazję. Już w 1908 r. w Ohio zgłoszono projekt uruchomienia publicznych komór gazowych i zastrzyków śmierci. Wtedy pomysł nie przeszedł, wprowadzono jednak prawo o przymusowej sterylizacji. Kilkaset tysięcy osób zostało na zawsze pozbawionych możliwości spłodzenia potomstwa. Wiele z nich nieświadomie. Niektóre wyrokiem sądu. Tak jak stało się to w przypadku Carrie Buck, której matka i babka również cierpiały na lekkie upośledzenie umysłowe. Sędzia Sądu Najwyższego w uzasadnieniu podał, że „trzy generacje debili wystarczą, żeby orzec sterylizację”. Wielką postulatorką sterylizacji była wspomniana Margaret Sanger, która podkreślała konieczność pilnej "segregacji i sterylizacji" kobiet należących do "klasy debili" przed osiągnięciem wieku rozrodczego.

W jaki sposób próbowano przekonać do tego społeczeństwo? Jedną z form była akcja amerykańskich eugeników, którzy rozdawali niepiśmiennym osobom transparenty z napisami w rodzaju "Nie potrafię przeczytać tego transparentu. Jakim prawem mam dzieci?" i zlecali im (płacąc za wykonaną pracę niewielkie pieniądze) paradowanie po Wall Street.

Hitler zauroczony

Pomimo tych bulwersujących wydarzeń eugenika złą sławę zdobyła dopiero w czasie II wojny światowej. Niemcy już w latach 30. zaczęli wprowadzać swoje programy eugeniczne. Hitler był tym zachwycony! Zapraszano przy tym specjalistów ze Stanów. Wielu z nich wykładało na niemieckich uniwersytetach i otrzymywało od Fuhrera rozmaite odznaczenia i nagrody. Cel był jeden: stworzenie czystej rasy nadczłowieka i eliminacja ludzi „drugiej kategorii”.

Amerykańsko-niemiecka współpraca przyniosła szybkie efekty. W postaci obozów koncentracyjnych, przymusowych sterylizacji i ludobójstwa. Już we wrześniu 1939 r. Niemcy zaczęli likwidować szpitale psychiatryczne. Częścią niemieckiej eugeniki był Holokaust. Prym w brutalnych eksperymentach na ludziach wiedli doktorzy Otmar von Verschuer i działający w Auschwitz Josef Mengele. Obaj finansowani przez Fundację Rockefellera. Istotnym elementem polityki eugenicznej była też legalizacja aborcji dzieci, co do których istniały podejrzenia, że mogą urodzić się chore. Skąd znamy taki przypadek? To przecież jeden z motywów umożliwiających aborcję w świetle prawa we współczesnej Polsce.

Skrytobójcy w nowej szacie

Koniec wojny i upublicznienie wiadomości o nazistowskich zbrodniach było dla eugeników straszliwym ciosem. Nie był to jednak ich koniec. Wkrótce po wojnie wielu eugeników amerykańskich zdało sobie sprawę, że ich ideologia drastycznie traci na popularności. Ukuło więc termin „krypto eugeniki”. Był to program dalszych działań, mający na celu ukrycie eugeniki pod innymi nazwami, nadanie jej pozytywnego wizerunku. Uniwersyteckie wydziały eugeniki i czystości rasy zmieniały nazwy na wydziały genetyki, wykładali jednak na nich ci sami profesorowie (nie twierdzę przy tym, że każdy genetyk = eugenik). Ideolodzy zbrodni przeciwko ludzkości stali się po wojnie szanowanymi genetykami, antropologami i biologami. Np. Verschuer został cenionym naukowcem w Niemczech, pracował jako profesor, a od 1956 był także kierownikiem Instytutu Antropologii Uniwersytetu we Freiburgu.

Margaret Sanger założyła sieć poradni „świadomego rodzicielstwa” (promującą antykoncepcję i aborcję) oraz liczne kliniki aborcyjne. Instytucje te działają do dziś pod płaszczykiem troski o prawa kobiet. Kolejnym z owoców prac eugeników jest zapłodnienie na szkle („in vitro” znaczy dosłownie „na szkle”), podczas którego dokonuje się selekcji zarodków (czyli żywych istnień ludzkich) i daje szansę przeżyć tylko tym, które zostaną uznane za najlepsze. I podkreślmy to po raz kolejny: ta selekcja to arbitralny wybór lekarza przeprowadzającego zabieg! W rzeczywistości więc eugenika ma się bardzo dobrze. Jest tym groźniejsza, że dokonuje się poza świadomością społeczeństwa. Co gorsza, przedstawiana jest jako postępowe i rozsądne, uzasadnione naukowo rodzicielstwo! Tych samych określeń używali jednak również eugenicy sprzed lat.

Co to wszystko ma wspólnego z wizytującym niektóre polskie uczelnie Peterem Singerem? I z aborcją oraz in vitro? Singer i inni promotorzy aborcji, eutanazji czy in vitro są w prostej linii kontynuatorem ideologii eugenicznej. Eugenika lat 30. i 40. różniła się tym od współczesnej, że była bardziej zauważalna. Mechanizmy i założenia są jednak takie same: stworzyć nadczłowieka. Tak naprawdę nie ma znaczenia czy aborcja jest dokonywana „tylko” wobec chorych dzieci w 4 tygodniu ciąży, czy wobec niemowląt za zgodą ich rodziców (tak jak dziś dzieje się w Holandii, Belgii i Wielkiej Brytanii na mocy tzw. Protokołu z Groningen), czy może wobec pięciolatka. Śmierć zawsze pozostanie śmiercią i będzie nieusprawiedliwiona. I nie ma znaczenia czy dyskutujemy o selekcji zarodków czy w pełni rozwiniętych, dorosłych ludzi. Granica może być płynnie przesuwana. Życie to życie i nikt nie ma prawa odbierać go drugiemu. Możemy czynić je lepszym, ale nie kosztem innych. A już z pewnością nie za cenę ich życia!