Jestem żołnierzem Pana

GN 30/2012

publikacja 26.07.2012 00:15

O wojnie, która niszczy i… nawraca, „kapelanii” satanistów oraz najlepszym mundurze dla księdza z ks. majorem Stanisławem Pieczarą, salwatorianinem, rozmawia Agata Puścikowska.

Jestem żołnierzem Pana Ks. Stanisław Pieczara jest salwatorianinem, pracuje jako kapelan sióstr serafitek w San Antonio (Teksas). Do 2010 r. był kapelanem w armii Stanów Zjednoczonych. Służył w bazach: Randolph w Teksasie, Moody w Georgii, Ramstein w Niemczech, Pope w Północnej Karolinie, Azory, Minot w Północnej Dakocie, Cannon Nowy Meksyk oraz na misjach w czasie wojny w Bośni, w Guantanamo, Kosowie i Arabii Saudyjskiej. archiwum ks. Stanisława Pieczary

Agata Puścikowska: Jak to się stało, że ksiądz z Polski został kapelanem, majorem wojsk USA?

Ks. Stanisław Pieczara: – Udało mi się być w wojsku PRL rekrutem. Całe dwie godziny. Pojechaliśmy do jednostki w kilkunastu kleryków, a na miejscu zapytali nas, kto chce wracać do domu. Chcieliśmy wszyscy, więc dowódca trochę się zdenerwował... Staliśmy w szeregu, ja jako drugi. W pewnym momencie kolega stojący jako pierwszy, żeby pogadać z trzecim, przestawił mnie na swoje miejsce. A po jakimś czasie dowódca oznajmił, że do seminarium wraca ostatni i… pierwszy z rzędu.

Oj, kolega, który stał wcześniej na moim miejscu, rzucił grubsze słowo (śmiech). Potem, gdy byłem już księdzem, miałem na bakier z systemem i panami funkcjonariuszami SB. Delikatnie mówiąc, politycznymi kazaniami zachodziłem im za skórę, więc po pewnym czasie oni wzięli się i za mnie. Przesłuchania, szantaże – bałem się o swoich przyjaciół… Koniec końców dostałem paszport w jedną stronę…

Wielka Brytania, potem USA. I w Stanach, po pewnym czasie, zaproponowano mi wstąpienie do wojska. Brakowało kapelanów. Po przyjęciu amerykańskiego obywatelstwa zostałem kapelanem. Służyłem w lotnictwie USA od końca lat 80. do 2010 r. Teraz jestem na emeryturze.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.