Obywatel klient

Piotr Legutko

|

GN 29/2012

publikacja 19.07.2012 00:15

Jakość polskiej polityki na prowincji i w stolicy ocenia dr Rafał Matyja w rozmowie z Piotrem Legutką.

 Rafał Matyja – doktor politologii,  publicysta, w latach 80. współtworzył Ruch Młodej Polski, a w 90. – Forum Prawicy Demokratycznej i Partię Konserwatywną. Wraz z Rafałem Dutkiewiczem, Janem Rokitą i Kazimierzem Ujazdowskim założył portal  i ruch obywatelski o nazwie  Polska XXI. Autor hasła  budowy IV Rzeczypospolitej  Rafał Matyja – doktor politologii, publicysta, w latach 80. współtworzył Ruch Młodej Polski, a w 90. – Forum Prawicy Demokratycznej i Partię Konserwatywną. Wraz z Rafałem Dutkiewiczem, Janem Rokitą i Kazimierzem Ujazdowskim założył portal i ruch obywatelski o nazwie Polska XXI. Autor hasła budowy IV Rzeczypospolitej 
roman koszowski

Piotr Legutko: Czy istnieje życie polityczne poza stolicą, czy też mamy Warszawę, a dalej „dzikie pola”?

Rafał Matyja: – Życie polityczne zamiera przede wszystkim w Warszawie. Skutki tego zamierania są oczywiście widoczne także na prowincji. To jednak znaczy nie, że nie ma politycznych bójek, ale raczej to, że są same bójki. Warszawa niczym nie różni się od peryferyjnych miast, w których liczą się osobiste układy i personalne rozgrywki, a nie to, co się nazywa sferą publiczną.

Może zawsze tak było w polityce?

– Nie zawsze. Wystarczy przypomnieć sobie choćby czasy rządów AWS-u, gdy podziały dotyczyły konkretnych spraw. Spierano się o słynne cztery reformy, o IPN, koalicja medialna była inna niż rządowa, SLD było podzielone w sprawie reformy administracyjnej, PSL w sprawach obyczajowych głosowało z prawicą… Coś się działo. W polityce chodziło o coś ważnego i nie dało się jej sprowadzić do walki dwóch plemion – jak teraz. Lata 90. zaczynało się od lektury gazet, dziś gazet się nie czyta, i to nie dlatego, że jest internet. Po prostu wszystko poza wydarzeniami losowymi jest dramatycznie przewidywalne, aby zaś wygrać wybory, wystarczy mieć opanowaną sztukę gry z mediami.

Nie potrzeba wizji, projektów politycznych?

– Nawet nie wolno ich mieć. Politycy z pierwszych stron gazet skarżą się, że jeśli tylko mają coś poważnego do powiedzenia, to się nie przebijają. Żeby zostać zauważonym, trzeba powiedzieć coś skandalizującego. Dlatego na pierwszą linię wyszli ci, którzy to potrafią.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.