Pozorni znajomi Jezusa

ks. Tomasz Jaklewicz

|

GN 27/2012

publikacja 07.07.2012 17:00

„Skąd On to ma? I co za mądrość, która Mu jest dana? I takie cuda dzieją się przez Jego ręce”.

Pozorni znajomi Jezusa

Mieszkańcy Nazaretu nie mają kłopotów ani ze wzrokiem, ani ze słuchem. Dostrzegają nawet mądrość Jezusa i Jego cuda. A jednak wątpią. Dlaczego? Paradoksalnie dlatego, że znają Go jakby za dobrze. To przecież ich sąsiad. Znają jego matkę, krewnych. Można mieć wiele informacji o Jezusie, znać kilka teorii na Jego temat, języki biblijne, historię Kościoła itd., a jednak rozminąć się z Nim. Wiedza wbija w pychę. Także wiedza teologiczna. Są pytania, które tylko pozornie czekają na odpowiedź. Bywa kwestionowanie dla samego kwestionowania. To dziś modne. Sama wiedza bez nawrócenia bywa niebezpieczna. Może stać się filtrem, który nie dopuszcza, by słowo Boga dotknęło mojego życia. Filtrem, który zamyka żywe słowo Boże w klatce akademickiej dyskusji. Może się stać instrumentem, na którym nie Duch Boży, ale inny duch będzie wygrywał swoje melodie.

Również pewien rodzaj poufałości z kościelnym światem może okazać się przeszkodą w słuchaniu Boga. Nie chodzi absolutnie o to, że trzymanie się blisko Kościoła jest czymś złym. Jest jednak niebezpieczeństwo pozornej znajomości z Jezusem. Zewnętrzna aktywność w Kościele, której nie towarzyszy wewnętrzna przemiana, może dawać złudzenie duchowego postępu. „Proszę księdza, my przecież wiemy, jak to jest, mamy w rodzinie kapłana” albo „działaliśmy przecież w duszpasterstwie za młodu, jeździliśmy na wycieczki, tak że nam nie musi ksiądz tłumaczyć” lub „byliśmy na audiencji z papieżem, więc…”. To sytuacje, które przypominają scenę w Nazarecie. Oczywiście dotyczy to także duchownych, którzy są szczególnie narażeni na pozorną znajomość Jezusa.

„Tylko w swojej ojczyźnie, wśród swoich krewnych i w swoim domu może być prorok tak lekceważony”. Przypomnijmy sobie sceny z naszego domu. Może nieraz znaleźliśmy się w sytuacji Jezusa. Jak trudno zwrócić komuś uwagę, jak trudno otworzyć się i powiedzieć coś na serio, zaproponować modlitwę. Losem każdego proroka jest samotność, jakiś rodzaj wyobcowania ze swojego środowiska. Kim ty jesteś, by nam zwracać uwagę?! Takie słowa usłyszy niejeden, kto próbuje zawalczyć o uczciwość, o sprawiedliwość czy prawdę. Tę cenę warto ponosić.

„I nie mógł tam zdziałać żadnego cudu”. Czasem nawet sam wszechmogący Bóg czegoś nie może. Jest w pewnym sensie bezradny wobec oporu człowieka, wobec jego zamknięcia. „Dziwił się też ich niedowiarstwu”. Ile raz Jezus dziwił się mojemu niedowiarstwu? Przypomina mi się ludowa rzeźba Jezusa frasobliwego. Jakby nie mógł zrozumieć, dlaczego Mu nie chcę zaufać. „Potem obchodził okoliczne wsie i nauczał”. Pan dalej robi swoje. Naucza w okolicy. Może dotrze do mnie przez „okolicę”, czyli brata, siostrę, żonę, sąsiada, tekst w gazecie złapanej w poczekalni. On ze mnie nigdy nie zrezygnuje.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.