Dream trip dla hospicjum

Klaudia Cwołek

|

Gość Gliwicki 27/2012

publikacja 05.07.2012 00:00

Pięcioosobowa grupa 2 lipca wyruszyła z Pyskowic do Rzymu. W ciągu kilkunastu dni młodzi chcą pokonać 1700 km. Ich celem jest propagowanie ruchu wspierającego osoby w ostatniej fazie choroby nowotworowej.

Bartłomiej, Zygmunt, ks. Adam, Artur i Cezary jadą w słusznej sprawie do Wiecznego Miasta Bartłomiej, Zygmunt, ks. Adam, Artur i Cezary jadą w słusznej sprawie do Wiecznego Miasta
Archiwum Drem Trip

Pomysł wyprawy do Rzymu zrodził się wśród młodzieży, z którą pracuję w Pyskowicach, w parafii Matki Boskiej Nieustającej Pomocy. W zasadzie jest to oddolna inicjatywa, to młodzi chcieli wyjechać. Pierwszą taką czterodniową wyprawę odbyliśmy rok temu do Krakowa, zwiedzając po drodze inne miejscowości. Już zaraz po tym wyjeździe padł pomysł, żeby wybrać się gdzieś dalej – mówi ks. Adam Jasiurkowski, przewodnik ekspedycji. Hasło „Rzym” rzucił Cezary Rusinowski. – To z sentymentu. Wcześniej dwa razy byłem w Rzymie i bardzo mi się tam podobało. To też był pomysł na pielgrzymkę. Rzym jest ściśle związany z naszą wiarą, a nie jest aż tak daleko – zauważa.

Przez Austrię czy Słowenię?

Jak tę odległość odczują, tak naprawdę przekonają się w drodze. Przed wyjazdem trenowali, ale na wszelki wypadek przygotowali dwie trasy przejazdu – łatwiejszą i trudniejszą, obie liczą około 1700 km. – Jedna jest naprawdę ambitna, ponieważ wiedzie przez Alpy, m.in. przez Hochtor, jedną z najwyższych przełęczy w Europie o wysokości 2504 m. n.p.m. Druga trasa prowadzi przez Słowenię, już nie tak wysokimi górami. Jest zdecydowanie łatwiejsza, ale jest też mniej radości z pokonania jej. Decyzję, którą drogę wybierzemy, podejmiemy w ostatniej chwili, podczas przystanku w Wiedniu. Głównie będzie to zależało od naszej kondycji – mówi Artur Miśków, który zajmuje się logistyką wyprawy. – To jest nasz pierwszy tak daleki wyjazd, dlatego jedziemy w grupie, która dobrze się zna. W zeszłym roku było nas więcej, a tutaj pojadą osoby mocniejsze i przede wszystkim pełnoletnie – tłumaczy ks. Adam. – Pełnoletniość jest ważna w przypadku nieprzewidzianych zdarzeń, ponieważ wówczas każdy może odpowiadać za siebie – dodaje. – Planujemy 12 lub 13 dni jazdy przy założeniu, że będziemy robić w przybliżeniu 150 km dziennie, jednak do końca nie wiemy, jak to będzie na trasie. W Wiedniu chcemy sobie zrobić jednodniowy postój na zwiedzanie, podobnie w Wenecji, a w Rzymie na samym końcu trzydniowy odpoczynek – wyjaśnia Artur. Zabierają ze sobą namioty i śpiwory. Pewne noclegi mają zarezerwowane tylko w Wiedniu, Słowenii (która póki co jest opcją awaryjną) i w Rzymie.

Myśl o cierpiących

Codziennie będą uczestniczyć w Eucharystii. Trud wyprawy ofiarują za ruch hospicyjny. – Początkowo wyprawa miała mieć charakter wyłącznie turystyczny, taki nasz dream trip – podróż marzeń. Z czasem jednak zdecydowaliśmy się nadać jej głębszy sens. Dlaczego akurat hospicjum? Przede wszystkim dlatego, że młodzież współpracuje z hospicjum w Pyskowicach, nasz ks. proboszcz Zbigniew Wnękowicz jest jego kapelanem, a dwójka z młodych udziela się w gliwickim hospicjum stacjonarnym – tłumaczy ks. Adam. – To właśnie z tego zaangażowania wziął się pomysł, aby pojechać w podziękowaniu za ruch hospicyjny. Jedziemy także z prośbą, aby ruch ten mógł się rozkrzewiać i wzrastać – dodaje.

Motto i reklama

Wszyscy uczestnicy wyprawy będą mieli koszulki z nadrukiem sponsorów, których udało się pozyskać i logo czterech hospicjów, które działają w diecezji: w Gliwicach, Pyskowicach, Tarnowskich Górach i Zabrzu. – Będą tam też umieszczone słowa Jana Pawła II: „Błogosławię wszystkim, którzy kiedykolwiek przyłożą rękę do rozbudowy dzieła hospicyjnego” – dodaje Bartłomiej Walisko, który w drodze razem z kolegami zamierza aktualizować informacje o wyprawie na Facebooku. – Wystarczy wpisać „dream trip dla hospicjum” i wyświetli się Fan Page z codzienną relacją z trasy – informuje Cezary. Po zakończonej wyprawie grupa wróci do Polski busem.Wyjedzie po nią wpierający cały pomysł ks. Zbigniew Wnękowicz.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.