Szkolne fe

Agata Puścikowska

|

GN 24/2012

publikacja 14.06.2012 00:15

W I kwartale tego roku na terenie szkół podstawowych i gimnazjów popełniono prawie 11,5 tys. przestępstw.

Agata Puścikowska Agata Puścikowska

Najnowsze analizy Instytutu Badań Edukacyjnych wskazują, że prawie 80 proc. dorosłych bezpieczeństwo w szkole uważa za największą wartość placówek nauczania. Dla 60 proc. najważniejsi są dobrzy, kompetentni nauczyciele, a jedynie co czwarty z rodziców za priorytet szkolny uważa wysoki poziom nauczania. Sporo komentarzy po ogłoszeniu tych wyników było takich mniej więcej: „ale jak to możliwe”, „niewiarygodne”, „ale dlaczego?!”. Otóż możliwe i wiarygodne. A dlaczego? Z powodów logicznie racjonalnych, rzec można. Jeśli w I kwartale tego roku na terenie szkół podstawowych i gimnazjów popełniono blisko 11,5 tys. przestępstw, to strach rodzicielski o bezpieczeństwo dzieci nie powinien dziwić. Przestępczość w szkołach rośnie regularnie od kilkunastu lat. Co prawda, tendencje na krótko się zmieniły kilka lat temu, gdy ministrem edukacji był Roman Giertych. Ale przecież jego rządy (jak pamiętamy komentarze) to było wstecznictwo i zamordyzm. Kto to widział dyscyplinę (czyt. „terror”) w szkołach wprowadzać… A fe! No to mamy fe. Rozboje, wymuszenia, pobicia, narkotyki…

Nie miejsce tu, by zastanawiać się nad wszelkimi przyczynami takiej sytuacji. Ale warto subtelnie wspomnieć, że wyrzucić ucznia ze szkoły, bo na przykład kradnie, straszy i wyzywa, prawie niepodobna: procedura tak skomplikowana, że łatwiej chyba dopisać do tej samej klasy makaka jawajskiego niż makaka łobuzowo-ławkowego usunąć. Niedawno opowiadała mi córka znajomych o swoim koledze z klasy. Trzecia gimnazjum. Chłopak arogancki, niegrzeczny. Od trzech lat szczególnie dokucza nauczycielce historii, którą za kompetencje i mądre wymagania uwielbia reszta klasy. Chłopak tymczasem trzaska drzwiami, warczy, rzuca zeszytem z nieodrobioną pracą domową, rechocze nauczycielce w twarz. A jego rodzice? Skoro dziecko się denerwuje, widać nauczycielka sprowokowała. Zasada „Jasiu, nie bij babci. Bo się spocisz” – coraz bardziej aktualna… W końcu nauczycielka nie wytrzymała. Gdy chłopak znów rujnował funkcjonowanie klasy, krzyknęła: „Ty gnojku!”. Gnojek (razem z rodzicami) zagroził nauczycielce odpowiedzialnością cywilno-prawną… Taki rysunek ostatnio widziałam. Rok, zdaje się, 1967. Dziecko dostaje pałę. Rodzice i nauczyciel – wspólnie dają kilkulatkowi reprymendę. Rok 2010. Też pała. Rodzice z uczniem wrzeszczą na nauczycielkę, która dopuściła się obrazy dziecięcego majestatu… A fe!

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.