Jedna chwila

Jedna chwila wystarczyła, by zginął Grzesiek. Miał 19 lat. Jechał samochodem.

Agata Puścikowska Agata Puścikowska

Splot nieszczęśliwych przypadków kilkaset metrów od mojego domu. Było życie – nie ma życia. Były ideały – nie ma ideałów. Została rozpacz. Żal. Rodzina i przyjaciele Grześka nie chcieli, by jedna chwila przekreśliła wszystko: pracę Grześka w WOPR-ze, świetne wyniki w nauce, wrodzoną chęć społecznikostwa. Założyli Stowarzyszenie Bezpieczna Młodość im. Grzegorza. Od trzech lat fundują stypendia dla pokrzywdzonej przez wypadki młodzieży, realizują programy o bezpieczeństwie dla dzieciaków i nieco starszych. Wszystko po to, by chyba na przekór losowi lub naprzeciw dalszemu życiu nieszczęśliwa jedna chwila okazała się… szczęśliwą. A przynajmniej – potrzebną. By nie poszła na marne. Nie poszła. Jak mówią młodzi: wielki szacun. Dlaczego jest tak, że czasem, bez wcześniejszych zapowiedzi, życie wywraca się do góry nogami? Ma to sens? Czasem, jak widać na przykładzie historii Grześka, ma. Jedna chwila, straszliwa chwila – a potem długotrwałe, potrzebne działanie tych, na których wycisnęła ona piętno. Być może Stowarzyszenie, które powstało po śmierci Grzegorza, uratowało już wielu innych młodych Grześków. Śmierć 19-latka spowodowała lawinę pomocy. Zło i ból ktoś przekuł w dobro i radość. Jednak trudno wymagać od wszystkich dotkniętych „jedną chwilą”, która zniszczyła marzenia, radość, spokój – heroizmu konstruktywnego działania. Nie wolno wręcz. Jednak pozostaje pytanie: dlaczego niektórzy podnoszą się niemal w jednej chwili, idą dalej, działają. Inni – wręcz przeciwnie.


Nie potrafią, wchodzą w siebie, przez całe lata ból nie pozwala im rano wstać z łóżka. Czy to oznacza, że jedna chwila zniszczyła życie? Czy powinni czuć się gorsi, bo mniej z siebie dają, bo nie są twardzi? A przecież twardym trzeba być… Z pewnością nie. Bo życie to nie tylko to, co widać na zewnątrz. W głębi człowieka jest więcej, niż wydaje się nam samym, a nawet filozofom, psychologom, księżom i wszystkim razem wziętym. To wielka tajemnica. Boża tajemnica. Każdy przeżyje lub przeżył swoją jedną chwilę. Mniej lub bardziej dramatyczną, mniej lub bardziej ważącą na całym życiu. Gdy pewnego razu i mnie się przydarzyła (Bogu dziękować – bez tragicznych konsekwencji) – ktoś zaraz potem powiedział: „To było bez sensu? Nie było bez sensu. To był przypadek? To nie był przypadek. To działo się PO COŚ. Ale ty wcale nie musisz wiedzieć – po co… I pewnie się nigdy nie dowiesz”.   

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.