Władza absolutna deprawuje absolutnie

Krzysztof Łęcki


|

GN 21/2012

A Jezus przywołał ich do siebie i rzekł 
do nich: „Wiecie, że ci, którzy uchodzą 
za władców narodów uciskają je, a ich wielcy dają im odczuć swą władzę”. Mk 10,42

Władza absolutna deprawuje absolutnie Krzysztof Łęcki Roman Koszowskii /Foto Gość

Każda władza deprawuje, władza absolutna deprawuje absolutnie – przekonywał wybitny chrześcijański liberał, żyjący w XIX w., Lord Acton. Władza zawsze będzie dążyła do tego, by się rozrastać, poszerzać zakres i intensywność swego oddziaływania. Bariery, jakie stawiają jej pospołu społeczny opór i ludzka natura, tam, gdzie mogą zostać złamane, zostają złamane. Bizantynizm władzy, jej głód zaszczytów, przywilejów, przyznawanego sobie prawa wyzyskiwania poddanych (choć władza może nazywać ich równie dobrze obywatelami), zdają się nienasycone. Pokusy tego rodzaju są wieczne. Może więc nie powinniśmy się dziwić, że nie uniknęli ich synowie Zebedeusza. Tym mocniej brzmi przesłanie Jezusa, że kto z jego uczniów chciałby stać się wielkim, niech będzie sługą (a nawet niewolnikiem) wszystkich.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.