Aby byli jedno

Joanna Kociszewska

Czy ekumenizm jest dogmatem? – pytają tradycjonaliści. Czy jest możliwy odwrót od ekumenizmu? – zastanawiają się zaangażowani w tę działalność Kościoła katolicy.

Aby byli jedno

Po raz kolejny pojawia się informacja dotycząca dialogu Stolicy Apostolskiej z Bractwem kapłańskim Piusa X. Informacja nie wnosząca zbyt wiele – dziś ma odbyć się posiedzenie plenarne Kongregacji Nauki Wiary w sprawie odpowiedzi lefebrystów na „preambułę doktrynalną”. Decyzję podejmie papież osobiście i można się jej spodziewać jeszcze w tym miesiącu. Żadne szczegóły dotyczące wspomnianej preambuły nie są znane.

Cała sprawa budzi sporo emocji, po obu stronach sporu. Także wśród „kibiców” poszczególnych rozwiązań. Czy ekumenizm jest dogmatem? – pytają tradycjonaliści. Czy jest możliwy odwrót od ekumenizmu? – zastanawiają się zaangażowani w tę działalność Kościoła katolicy…

Zgodzimy się zapewne wszyscy: nie ma odwrotu od dążenia do pełnej jedności Kościoła. Jedności zakorzenionej w jedności Ojca i Syna, jedności będącej Bożym darem, ale i zadaniem dla nas wszystkich. Spieramy się o sposób dojścia do tej jedności.

Problemem kluczowym jest sprawa wolności sumienia. Sumienia, któremu człowiek ma obowiązek pozostać wierny. Także, a może przede wszystkim, w tak poważnej kwestii jak wiara. W końcu to najważniejsza decyzja, jaką można podjąć. Decyzja, której ceną jest wieczność. Przez lata mówiono: błąd nie ma praw. Istotnie. Nie błąd jest podmiotem praw, ale człowiek. Człowiek, który ostatecznie nie ma innego kryterium postępowania, niż własne sumienie. Nawet jeśli błądzi. Zwłaszcza, jeśli błądzi w sposób niezawiniony.

Prostą konsekwencją uznania wolności sumienia jest uznanie wolności religijnej, rozumianej jako wolność postępowania w zgodzie z własnym sumieniem. W najmniejszym stopniu nie znaczy to, że wszystko jedno, co człowiek wybierze. Wręcz przeciwnie: człowiek powinien szukać prawdy i dążyć do niej. Jeśli wierzę, że ją znalazłam, moim zadaniem jest ją pokazywać: słowem i czynem. Tak, ale w nie mniejszym stopniu mam nadal sama jej poszukiwać!

W Jezusie Chrystusie jest pełnia objawienia. Kościół Chrystusowy, który trwa w Kościele katolickim, jest nosicielem obietnicy danej Apostołom, że Duch Święty ich wszystkiego nauczy. To wszystko prawda. To jednak nie znaczy, że Kościół pojął, a tym bardziej że posiada, całą głębię tajemnicy Bożej.* Nawet wewnątrz Kościoła katolickiego każdy widzi nieco inaczej, kładzie nacisk na inne elementy. W tej różnorodności są elementy Pełni.

Czy inne wyznania czy religie mogą coś dopowiedzieć do Objawienia? Nie. Ale mogą zwrócić uwagę ludzi Kościoła na przeoczane dotąd elementy. Mogą pomóc wejść bardziej w głąb tajemnicy, pokonując ograniczenia, które wynikają z ograniczoności ludzkiego języka. Mogą pokazać, co znaczy przykazanie miłości Boga i bliźniego. Dlatego Kościół uznał, że także w wymiarze międzywyznaniowym i międzyreligijnym bardzo ważną drogą jest wspólne poszukiwanie.

Zapewne można dyskutować, czy jest to wybór słuszny. W moim przekonaniu jest. To przekonanie podziela także Benedykt XVI – dał tego wielokrotnie dowody. Jeśli człowiek jest wolny, jeśli ma obowiązek szukania Prawdy, szukania Jezusa Chrystusa, który jest Drogą, Prawdą i Życiem, jeśli wszyscy jesteśmy braćmi w Chrystusie – innej drogi nie ma. I trzeba wierzyć Bogu, że Ten, który się modlił o jedność Kościoła, w końcu nas do niej – przez nasze nawrócenie – doprowadzi.

Ekumenizm jest rozwiązaniem. Wybraną drogą postępowania, wynikającą z głębokiej świadomości wiary, sytuacji Kościoła i wezwania Ducha Świętego. W końcu naszą jedność rani każda schizma. Tak samo schizma wschodnia, ta z czasów reformacji i ta z 30 czerwca 1988 roku.

 

* Sprzeciwia się wierze Kościoła teza o ograniczonym, niekompletnym i niedoskonałym charakterze objawienia Jezusa Chrystusa, które rzekomo znajduje uzupełnienie w objawieniu zawartym w innych religiach. Najgłębszym uzasadnieniem tej tezy miałby być fakt, że prawda o Bogu nie może jakoby zostać pojęta i wyrażona w swej całości i pełni przez żadną historyczną religię, a więc także przez chrześcijaństwo, a nawet przez Jezusa Chrystusa. Ten pogląd sprzeciwia się radykalnie dotychczasowym twierdzeniom wiary, według których w Jezusie Chrystusie dokonało się pełne i ostateczne objawienie zbawczej tajemnicy Boga. Dlatego słowa, czyny i całe historyczne wydarzenie Jezusa, chociaż są ograniczone jako rzeczywistość ludzka, mają jednak jako podmiot Osobę Bożą wcielonego Słowa, «prawdziwego Boga i prawdziwego człowieka», a zatem zawierają w sobie ostateczne i pełne objawienie zbawczych dróg Boga, aczkolwiek głębia tajemnicy Bożej sama w sobie pozostaje transcendentna i niewyczerpana. Prawda o Bogu nie zostaje przekreślona ani uszczuplona przez to, że jest wypowiedziana ludzkim językiem. Przeciwnie, pozostaje jedyna, pełna i całkowita, ponieważ Ten, który mówi i działa, jest wcielonym Synem Bożym. Dlatego wiara domaga się wyznania, że Słowo, które stało się ciałem, w całej swej tajemnicy, która dokonuje się od wcielenia do uwielbienia, jest rzeczywistym - choć pośrednim - źródłem i dopełnieniem wszelkiego zbawczego objawienia się Boga ludzkości, oraz że Duch Święty, będący Duchem Chrystusa, nauczy apostołów «całej prawdy», a przez nich cały Kościół wszystkich czasów. [Dominus Iesus, rozdział I pkt 6]

TAGI: