Inna Europa

Łukasz Grajewski

|

GN 20/2012

publikacja 17.05.2012 00:15

Donieck i Warszawę dzieli 1465 kilometrów. Odległość geograficzną samolotem pokonamy w parę godzin. Ale jak pokonać odległość mentalną dzielącą ukraińskie węglowe zagłębie i kibiców z Europy, którzy przyjadą do Doniecka z okazji Euro 2012? I czy aby na pewno przyjadą?

Inna Europa Pomnik wdzięczności Armi Czerwonej w Doniecku zdjęcia paweł lickiewicz

Donieck jest położony na dalekim wschodzie Ukrainy. Swoją przemysłową sławę zawdzięcza angielskiej myśli technicznej. John Hughes, XIX-wieczny walijski przedsiębiorca, na wyraźne zaproszenie władz carskiej Rosji w 1868 r. rozpoczął proces cywilizowania „dzikiego wschodu”. Jeśli brytyjski dżentelmen fatygował się nad dońskie stepy wraz z zastępem wykwalifikowanych robotników, oznaczać to mogło tylko duże interesy. Gigantyczne pokłady węgla brunatnego szybko odmieniły spokojny wiejski region. Wiertła wbiły się w ziemię, pola pokryły żelazne tory, a nad drzewami zaczęły górować trujące powietrze kominy. John Hughes stał się patronem regionu, co zapisano w nazwie największego miasta. Dzisiejszy Donieck z początku nazywano Juzowką. W 1924 r., gdy na terenie Rosji na dobre zagościł bolszewicki komunizm, kapitalistyczny patron musiał ustąpić Józefowi Stalinowi. Na jego cześć nazwę miasta zmieniono na Stalino. Po śmierci wielkiego wodza miasto nie utraciło szczęścia do patronów. Nikita Chruszczow i Leonid Breżniew, kolejni pierwsi sekretarze Związku Sowieckiego, urodzili się na wschodniej Ukrainie. Dlatego sowicie dotowano rozwój zagłębia przemysłowego skoncentrowanego wokół Doniecka – ta nazwa zaczęła obowiązywać w 1961 r., gdy imię Stalina popadło w niełaskę, a urzędników do kolejnej zmiany nazwy zainspirowało geograficzne położenie miasta nad wartkim nurtem Donu.

Królestwo Achmetowa

W latach 90. ub. wieku, po rozpadzie Związku Sowieckiego, Donieck pozostał strategicznym punktem napędzającym gospodarkę młodej niepodległej Ukrainy. Oprócz kopalni, gdzie wydobywano węgiel, działały tu wielkie zakłady metalurgiczne. W już wolnorynkowych realiach ponownie do gry wszedł chłodno kalkulujący umysł kapitalisty. – To nasz baćka, wszyscy w Donbasie pracujemy na jego bogactwo – mieszkająca w Doniecku blogerka Kateryna Żemczużnykowa sarkastycznie przedstawia ojca sukcesu regionu. Rinat Achmetow, jeden z najbogatszych biznesmenów Europy Wschodniej i szara eminencja ukraińskiej polityki, zaczął skupować fabryki wokół Doniecka, tworząc holding System Capital Menagement. Będąc w doskonałych relacjach z prezydentem Leonidem Kuczmą, w latach 90. skutecznie przejmował strategiczne zakłady. Achmetow szybko stał się kolejnym, po Hughesie i Stalinie, patronem regionu. – To do niego kierujemy nasze marzenia i żale. Na niego narzekamy, jak idzie źle i dziękujmy, gdy jest lepiej – Jurij, emerytowany pracownik zakładów metalurgicznych w Makiejewce, godzinę drogi od Doniecka, tłumaczy specyficzne podejście ludzi do oligarchy. W 1995 r. biznesmen zostaje prezesem klubu piłkarskiego Szachtar Donieck. Inwestycjami w klub zjednuje sobie kolejnych „poddanych”. Ciężko pracujący górnicy pomimo głodowych stawek i zagrożeń czyhających w przestarzałych kopalniach dostają swój kawałek „chleba i igrzysk”. Szachtar napompowany pieniędzmi zaczyna wygrywać, a piłka nożna, oprócz węgla i stali, staje się symbolem regionu.

Szansa dla wszystkich

W międzyczasie na Ukrainie dochodzi do zmian. Gdy pod koniec 2004 r. w Kijowie szaleje pomarańczowa rewolucja, Donieck pozostaje niebieski, jak oficjalne barwy Partii Regionów, w której prym wiodą ustępujący prezydent Leonid Kuczma i namaszczony na jego następcę premier Wiktor Janukowycz. Postsowiecki i prorosyjski rodowód górniczego zagłębia daje o sobie znać. Górnicy nie chcą ukrainizacji, demokracji i swobód obywatelskich. Podsycani przez agitatorów

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.