Wędrówki do korzeni

Szymon Babuchowski

|

GN 20/2012

publikacja 17.05.2012 00:15

Dzięki Funduszom Europejskim łatwiej jest pielęgnować pamięć o lokalnej historii.

Wędrówki do korzeni Zamek Ogrodzieniecki henryk przondziono

Zamek Ogrodzieniecki na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej, najbardziej imponujące z Orlich Gniazd, przeżył prawdziwe oblężenie. I nie chodzi tu o najazd tatarski czy szwedzki, choć i takie historie pamięta to miejsce, ale o zwykłą majówkę. Do kasy ustawiła się ogromna kolejka, bo wielu było tych, którzy chcieli obejrzeć walki rycerskie, poddać się urokowi tańców dworskich albo postrzelać z łuku czy kuszy. A przy okazji zwiedzić tutejsze muzeum, katownię i podziwiać rozległe widoki rozciągające się z zamkowych murów.

Zabawa w rycerza

Rodzina Strzeleckich przyjechała aż z Tomaszowa Mazowieckiego, by pokazać swoim dzieciom to miejsce, którego dzieje sięgają XII wieku. – Poziom edukacji w tej chwili nie jest najwyższy, a tu mam żywą lekcję historii. Dzieci są zachwycone, a najbardziej ten najmniejszy – mówi Albert Strzelecki, wskazując na syna Bartosza paradującego w rycerskim hełmie.

Każda taka impreza to jednak duże wyzwanie dla zamku. Potrzebna jest lepsza baza turystyczna i noclegowa, która umożliwi przyjmowanie coraz większej liczby przybywających. – Fundusze unijne, które otrzymaliśmy, pozwolą na rozbudowę infrastruktury turystycznej, powstanie nowy obiekt noclegowy i gastronomiczny w Podzamczu, obsługujący przede wszystkim grupy szkolne – zapowiada Iwona Pakuła-Błoch, prezes gminnej spółki Zamek, zarządzającej zabytkiem. – Mamy też opracowaną nową koncepcję zagospodarowania obiektu, bo istniejąca nie przystaje do obecnego natężenia ruchu. Jednokierunkowa droga zwiedzania dla turystów oraz odbudowa ganków przy dziedzińcu gospodarczym znacznie usprawnią funkcjonowanie zamku. Kolejne fundusze przeznaczone będą na modernizację i remont istniejącej w obiekcie ścieżki zwiedzania.

O tym, że warto starać się o unijne środki na ratowanie zabytków, przekonuje przykład z drugiego końca Polski. Swołowo, położone 15 kilometrów od Słupska, to jedna z najciekawszych wsi na Pomorzu. Zachowały się tu średniowieczny układ przestrzeni i obiekty budownictwa szkieletowego z początków XIX wieku, typowe dla bogatych pomorskich zagród chłopskich. Problem w tym, że w ostatnich latach zabytkowe budynki zaczęły niszczeć w szybkim tempie. „Kraina w Kratę”, nazywana tak od specyficznego wyglądu budynków, mogłaby stracić swoją stolicę, gdyby nie Fundusze Europejskie.

W zagrodzie bogatego chłopa

– Trzeba było ratować walące się zagrody – opowiada etnolog Dawid Gonciarz. – Cztery lata temu, dzięki dofinansowaniu ze środków unijnych, została oddana dla zwiedzających Muzealna Zagroda Albrechta w Swołowie. Ekspozycja ukazuje życie bogatego chłopa z lat 30. XX wieku. Można oglądać narzędzia i maszyny, których używał, a nawet oryginalne rasy pomorskich zwierząt gospodarskich. Ciekawe, że Swołowo, choć było jedną z najbogatszych wsi, nie posiadało własnej gospody. Mieszkańcy sami warzyli piwo. Teraz znów można u nas spróbować piwa wytwarzanego domowym sposobem, według zachowanego przepisu ze swołowskiej zagrody.

Jest i oferta dla dzieci, które poznają elementy zagrody w trakcie gry edukacyjnej. Młodzież uczy się wykonywania prac gospodarskich, tkactwa i przygotowywania pomorskich potraw. – Poza sezonem przyjeżdżają często grupy z okolic Słupska, Koszalina czy z Kaszub. W lecie są to głównie turyści z nadmorskich kurortów – mówi Gonciarz.

Obecnie trwa drugi etap rozbudowy filii Muzeum Pomorza Środkowego w Swołowie. W jego ramach zostanie odtworzonych osiem kolejnych budynków, przeznaczonych do zwiedzania i prezentacji życia codziennego pomorskich chłopów. Będzie m.in. możliwość własnoręcznego wypieku chleba, oglądania pokazów pracy kowala czy uczestniczenia w warsztatach tkactwa. Położony zostanie też nacisk na sprawę przesiedleń. Taki los po II wojnie światowej spotkał m.in. rodzinę Albrechtów, żyjącą w Swołowie od połowy XVII wieku.

Miasteczko jak marzenie

Pielęgnowanie pamięci o lokalnej historii niekoniecznie musi się wiązać z ratowaniem zabytków. Miasteczko Galicyjskie w Nowym Sączu jest wykreowaną przestrzenią, która w takiej formie nigdy wcześniej nie istniała. – To raczej wypadkowa miast galicyjskich – zaznacza Jacek Kurzeja z działu promocji i marketingu Muzeum Okręgowego w Nowym Sączu. – Znajdziemy tu repliki nieistniejących oraz zachowanych do dziś budynków z różnych części Małopolski.

Miasteczko zbudowano dzięki Funduszom Europejskim. Koszt przedsięwzięcia to ponad 24 mln zł, z czego środki unijne stanowiły około połowy. Wśród zrekonstruowanych budynków są m.in. ratusz staromiejski, dwór szlachecki, remiza strażacka, dwie kapliczki i studnia miejska. W budynkach usługowych zorganizowano ekspozycje. Można odwiedzić dom rzemieślnika wyrabiającego drewniane ozdoby i zabawki, aptekę w stylu retro czy pracownię żydowskiego krawca. U fotografa turyści chętnie robią sobie zdjęcie. – Chcemy, by także inne pracownie w przyszłości ożyły – mówi Kurzeja.

Na razie miasteczko ożywa głównie podczas festynów, kiedy odwiedzający mają okazję zapoznać się z galicyjskimi zwyczajami i spróbować regionalnej kuchni. Są pokazy starych filmów i zabytkowych samochodów. Dzięki tym wszystkim działaniom młodzież ma szansę poznawania historii swojego regionu w inny sposób niż podczas szkolnego wykładu. To nauczanie przez emocje.

Dla młodych ludzi, odkrywających dopiero własną tożsamość, taka wędrówka do korzeni może okazać się niezwykle pouczająca. Dlatego dobrze, że dzięki Funduszom Europejskim staje się ona realna, nie tylko w opisanych miejscach. Można przywołać znacznie więcej przykładów z różnych części Polski, takich jak chociażby szlak kościołów drewnianych wokół Puszczy Zielonka czy rozszerzenie Jarmarku Jagiellońskiego w Lublinie, nawiązującego do słynnych w tym mieście XV-wiecznych jarmarków. Wszystkie te inicjatywy sprawiają, że pamięć o lokalnej historii wciąż jest podtrzymywana.

 

Więcej informacji na: www.funduszeeuropejskie.gov.pl.
Wszystkie artykuły z cyklu „Fundusze Europejskie w akcji” będą sukcesywnie publikowane na stronie internetowej www.gosc.pl/
Fundusze_w_akcji, gdzie można je komentować. Masz pytanie związane z treścią artykułu lub chciałbyś podzielić się informacjami o tym, jak Fundusze Europejskie zmieniły Twoje otoczenie? Napisz na adres: projekt@gosc.pl lub:
WKM „Gość Niedzielny”,
ul. Wita Stwosza 11,
40-042 Katowice.

Konkurs dla czytelników

Przeczytaj uważnie tekst z cyklu „Fundusze Europejskie w akcji”, a następnie odpowiedz na dwa proste pytania zamieszczone na str. 9 tego wydania
„Gościa Niedzielnego”. Nagrody czekają!

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.