Bardzo nie lubię wypominania Niemcom nazistowskiego epizodu w ich historii. Głupawe żarciki przyrównujące naszych zachodnich sąsiadów do hitlerowców świadczą jedynie o niskim poziomie intelektualnych ich autorów. Dzisiaj w Niemczech żyje już bardzo niewielu zbrodniarzy, ich dzieci i wnuki czy prawnuki nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za czyny swoich przodków. A jednak co pewien czas zdarzają się sytuacje, które każą przypomnieć wydawałoby się oczywiste fakty na temat historii.

Oto „Deutschlandradio” przypadkowo 9 maja puściło audycję, w której pada stwierdzenie, iż Żydzi byli deportowani z Niemiec do polskich obozów. Po interwencji polskiego konsulatu generalnego w Hamburgu sprostowano informację.  MSZ podaje, iż w latach 2010-2011 tego typu sformułowanie zostało użyte w niemieckich mediach kilkanaście razy. I za każdym razem dyplomaci interweniowali (chwała im za to).

Przypomnijmy więc to, co oczywiste: nie było „polskich obozów”. Niemcy nie podzielili się z Polakami mordowaniem ludzi. Obozy koncentracyjne i obozy zagłady na terenie Polski zakładali Niemcy – zresztą podobne instytucje istniały przecież także na terenie III Rzeszy. Powtarzanie kłamstwa na temat „polskich obozów” można w ostateczności wybaczyć Amerykanom, ale w Niemczech nie powinno ono mieć absolutnie miejsca.

Redakcja „Deutschlandradio” broni się twierdząc, iż sprawa wynikła z błędu dziennikarza. Być może więc „Deutschlandradio” zatrudnia dyletantów i w związku z tym nie powinno być traktowane jako wiarygodne medium. Być może niemieckie dzieci zbyt mało dowiadują się na temat II wojny światowej w szkołach, być może w RFN zbyt mało mówi się o mrocznych latach 1933-1945. Może jednak być również tak, że nastało przyzwolenie na tego typu „błędy”.

W każdym razie jeśli w ciągu 1,5 roku niemieckie media kilkanaście razy mówią o „polskich obozach” to wiedz, że coś się dzieje.

Przeczytaj informację "Skandaliczna wypowiedź Niemców o >polskich obozach<".