Rozmowa z Jerzym Jachowiczem, dziennikarzem śledczym, specjalizującym się w problematyce przestępczości zorganizowanej.
Przebieg śledztwa wskazuje na niewątpliwą nieudolność, niechlujstwo i liczne patologie jakimi jest obarczona polska policja – mówi Jerzy Jachowicz PAP/Andrzej Rybczyński
Bogumił Łoziński: Na ile możliwe jest, że do zabójstwa gen. Papały doszło przy okazji napadu rabunkowego?
Jerzy Jachowicz: – Tę wersję traktuję z ogromną nieufnością. Zawodowi złodzieje samochodów nigdy nie używali do kradzieży broni, czasem stosowali przemoc, ale większości napadów dokonywali, gdy auta były puste. Załóżmy jednak, że złodziej miał broń. Strzał oddano z pistoletu z tłumikiem prosto w głowę, do tego pocisk miał stępiony czub, co uniemożliwia identyfikację broni, nie znaleziono też łuski, co oznacza, że zabójca ją zabrał albo strzelał ze specjalnego rękawa. Takich metod używają zawodowi zabójcy, a nie złodzieje samochodów. Daewoo generała było poślednim samochodem, a szajka „Patyka” kradła luksusowe auta, najczęściej na zamówienie. Oni grasowali w pięć osób, to nieprawdopodobne, aby przez 14 lat nikt z nich nie sypnął o zabójstwie.
Czy dotychczasowy główny wątek śledztwa – zlecenie zabójstwa przez mafię – jest wciąż aktualny?
– Wydaje się, że jest on prawdziwy. Można mieć wątpliwości co do Boguckiego, jego rozpoznała tylko żona generała, a on uporczywie twierdzi, że jest niewinny. Natomiast wątek Mazura jest bardzo prawdopodobny. Drugi z oskarżonych Andrzej Z. ps. Słowik zeznał, że wraz z Mazurem szukał zabójcy, któremu chcieli zlecić zlikwidowanie gen. Papały.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.