Sprowadzić naszych!

Franciszek Kucharczak

|

GN 16/2012

publikacja 19.04.2012 00:15

Kto się troszczy o wiek prenatalny, nie musi o emerytalny.

Sprowadzić naszych! Franciszek Kucharczak

Jak sięgam pamięcią, słyszałem o zagrożeniu przeludnieniem. Informacje o tym były podawane tak, żeby obywatel czuł się w obowiązku osobiście się wyludnić. To był element atmosfery, która kazała wstydzić się rodzicom, którzy mieli więcej niż dwoje dzieci, a lekarzom standardowo pytać kobiety w trzeciej ciąży: „To co, usuwamy?”. Ideolodzy z Klubu Rzymskiego już w 1972 roku stwierdzili, że populację trzeba radykalnie zmniejszyć i wyznaczyli limity dla poszczególnych krajów. Polaków w 2040 roku miało być 15 milionów.

Dziś słyszę, że mam zaakceptować reformę emerytalną, bo za kilkadziesiąt lat ubędzie kilka milionów Polaków, a połowa narodu osiągnie wiek emerytalny. Ale przecież o to chodziło! Dzieje się dokładnie to, do czego dążyli ideolodzy walki z przeludnieniem. Po to od dziesiątek lat morduje się dzieci, zanim ujrzą światło dnia, i „prawa kobiet” przeciwstawia się naturalnemu prawu każdego człowieka do życia. Po to ludzkie życie przedstawia się jako zagrożenie, przeciw któremu trzeba się „zabezpieczyć”, i chce się tego uczyć w szkołach. Po to propaguje się niewierność, zachwala rozwody, a dla zaspokojenia kaprysów ludzi seksualnie zaburzonych robi się prawną kpinę z małżeństwa i szopkę z rodziny.

„Bóg przebacza zawsze, człowiek czasami, a natura nigdy” – jakie to prawdziwe. Zemsta natury już nabiera kształtów – zimna, nieubłagana i doskonale konsekwentna. Już zaczynamy czuć, jak skutkuje pogarda dla życia i płodności, i ubóstwienie pozbawionej celu, egoistycznej przyjemności.

Nie ma się co oszukiwać: Polska umiera. Może trochę wolniej niż niektóre kraje Europy, ale równie konsekwentnie i nieuchronnie. Mentalność antykoncepcyjna wżarła się w mózgi i przekonała Polaków, że dobre są prawa i to, co przyjemne, zaś obowiązki i wymagania są złe.

Można przesuwać wiek emerytalny, a dzieci posłać do szkoły już w becikach – i co to da? To ma czemuś zaradzić? A co będzie za kolejnych kilkadziesiąt lat?

Wymierające kraje Zachodu sprowadzają obcokrajowców. To oczywiste, bo natura nie znosi próżni. Ale bezideowcom z Zachodu było obojętne, jak żyją nowi obywatele, co myślą i w co wierzą, więc teraz jęczą, że się „multi-kulti” nie sprawdziło.

Trzeba szanować wszystkich ludzi, ale to nie znaczy, że każdego trzeba czynić członkiem rodziny.

Kiedyś poznałem kilka dziewczyn z Filipin. Wszystkie pochodziły z rodzin, które my nazywamy wielodzietnymi, a one normalnymi. Tylko jedna powiedziała, że ma troje rodzeństwa i zakłopotana zaczęła się tłumaczyć, że to dlatego, że rodzice późno się pobrali. Ich największym pragnieniem było pojechać do Łagiewnik. Na Filipinach to normalne.

Coś tak wygląda, że ratunkiem dla narodu będą „nowi Polacy”. Trzeba ich zaprosić. Ale nie jakichkolwiek, tylko takich, którzy są nam najbliżsi w sposobie myślenia, w stosunku do wartości rodzinnych i dla których najważniejsze jest to, co jeszcze jest ważne i dla nas.

Krótko mówiąc, trzeba sprowadzić Filipińczyków. A jak nie, to trzeba się będzie przenieść do nich.

Konkurs z tezą

Władze miejskie Łodzi ogłosiły konkurs na prowadzenie edukacji seksualnej w szkołach. Jak podała „Gazeta Wyborcza”, wydawało się, że murowanym kandydatem będzie fundacja Jaskółka (wiele mówi jej hasło „Zamiast bociana wezwij jaskółkę”). Wygrało jednak założone przez abp. Władysława Ziółka Centrum Służby Rodzinie. W związku z tym władze miasta konkurs… unieważniły. Dlaczego? „Gazeta” zacytowała anonimowego rozmówcę, który stwierdził, że władze „przestraszyły się, że oddanie edukacji seksualnej w ręce osób blisko związanych z Kościołem ośmieszy całą ideę”. A pewnie. Funkcjonariusze „postępu” najlepiej wiedzą, kto ma robić edukację seksualną. Oddać ją Kościołowi to prawie tak, jakby wychowanie dzieci powierzyć rodzicom!

Wiedza Kotlińskiego

Były ksiądz, szef „Faktów i Mitów”, a obecny poseł od Palikota Roman Kotliński zaatakował tenisistkę Agnieszkę Radwańską. „Agnieszka Radwańska jest śmieszna w swym powierzchownym katolicyzmie i ustawieniu piłek tenisowych w imię »Jezus«. Pani Radwańska jest świadoma w tenisie, ale nie w swojej wierze. Gdybym ją przepytał z dogmatów wiary, to na pewno nie zna żadnego. Podobnie jak nie zna zapewne żadnej encykliki Jana Pawła II. Myślę, że ona jak wielu Polaków, niewiele rozumie z katolicyzmu”. Na tę kuriozalną wypowiedź zareagował znany duszpasterz o. Józef Augustyn. Wystosował list otwarty. „Panie Pośle Romanie Kotliński, jeżeli Pan chce, może Pan walczyć z księżmi i biskupami, swymi dawnymi kolegami, ale niech Pan zostawi w spokoju kobiety, niech je Pan nie poniża i nie upokarza w powodów religijnych, bo one nic Panu złego nie zrobiły. W tym konkretnym przypadku, to Pan akurat nic nie rozumie, czym naprawdę jest modlitwa i wiara” – napisał między innymi. Coś w tym jest. Kotliński jest dowodem na to, że można jeszcze coś wiedzieć, a już kompletnie nic nie rozumieć.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.