Kto rano wstaje...

Agata Puścikowska

|

GN 13/2012

Kto rano wstaje, ten jest niewyspany.

Agata Puścikowska Agata Puścikowska

Nie wiem, jak jest w innych rodzinach. Przypuszczam, że każdego ranka, gdy zadzwoni budzik, wszyscy ochoczo, na trzy–cztery wstają, myją się grzecznie, ubierają z ładem i składem, potem kulturalne śniadanko, ząbki, buciki i czapki. I grzecznie do szkoły, przedszkola, pracy… Zazdroszczę.

U nas wygląda to inaczej. I w dodatku panuje zasada: „Poranki w tygodniu są odwrotnie proporcjonalne do poranków w weekendy”. W kwestii budzenia i snu oczywiście.

Najpierw tydzień. Od poniedziałku do piątku poranny dramatyczny budzik. Rodzice zwlekają się z trudem. Dzieci śpią. A nawet jak część łaskawie wstanie, to sen zalepia oczy i ciężko się ubierać. I ogólnie – pod górkę. Potem śniadanie – każda latorośl próbuje „zamówić” coś innego, więc… dostają to samo (bo dom to nie restauracja). I mały bunt. Potem najmłodsza odstawia szopkę pt. „muszę wziąć do przedszkola TEGO różowego konika”, a że ma ich kilkanaście, i same różowe, znaleźć TEGO nie jest prosto... A cenny czas leci.

Czasem też pięć minut przed wyjściem któremuś z chłopaków przypomina się, że nie odrobił pracy domowej albo córka zaczyna dramatyzować, że „zapomniała kupić niebieską krepinę w zielone ciapki. I tylko taką”. W końcu dzieciaki włażą do samochodu, mąż odwozi je w siną dal... I zaczyna się aż 15 minut spokoju: czas na odreagowanie i relaksujące marzenia o końcu tygodnia. A potem – do pracy, rodacy...

Inaczej jest w weekend… Już w piątek wieczorem rodzice snują plany, że w końcu się wyśpią… Nastaje sobota. O godz. 5.00 do łóżka rodzicielskiego włazi 4-latka. Pół godziny później 6-latek. Do łóżka wskakuje też kot. I śpią nawet. O 6.00 w drzwiach sypialni zjawia się uśmiechnięty 8-latek z deklaracją, że się już super wyspał i może by w coś pograć, gdzieś pojechać, względnie film obejrzeć. Dziesięć minut później najstarsza córka, również wyspana, dochodzi do filantropijnego wniosku, że ulży zmęczonym rodzicom, więc niech sobie staruszki pośpią, a ona zrobi śniadanie. I robi: „Mamo, ukrój mi chleb, bo nóż ostry”. Zrobione. Somnambuliczny powrót do betów. „Mamo, i jeszcze ser!”. Zrobione... „A pomidory sparzyć, czy umyć”? Wrrrr... Jest siódma.

Mówią wierni: kto rano wstaje, temu Pan Bóg daje. Niewierni oponują: ten jest niewyspany. Z połączenia tych dwóch powiedzonek powstaje jedno, ale prawdziwe: kto rano wstaje, ten jest niewyspany, więc Pan Bóg daje mu szansę na sporą pokutę i dużo, dużo kawy.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.