Prasowanie Kościoła

Franciszek Kucharczak

|

GN 12/2012

publikacja 22.03.2012 00:15

Nie da się „klękać przed księdzem”, kiedy się leży plackiem przed kim innym.

Prasowanie Kościoła

Wypasiony ksiądz jedzie równie wypasionym autem i rozmawia przez telefon. – Tak, Tadziu, tak. Dziesięć milionów – kiwa głową. Na światłach dwójka dzieci myje szyby jego samochodu, żeby zarobić na frytki i loda. Ksiądz otwiera okno i przegląda gruby plik stuzłotówek. Wreszcie znajduje… obrazek z Matką Boską. Wręcza go dzieciom ze słowami „Bóg zapłać, dzieciaczki” – i odjeżdża. – No i co teraz? – pyta smutna dziewczynka. Na to chłopczyk: – Nie przejmuj się. Nie samym chlebem człowiek żyje.

Tak wyglądał jeden z wyborczych spotów reklamowych Ruchu Palikota. Równie dobrze – a nawet i lepiej – można by zrobić taki filmik z Palikotem zamiast księdza, bo on doskonale zna szelest banknotów, a i święte obrazki z niedawnych czasów może mu się jeszcze między nimi plączą. Ale taki spot by się nie ukazał, bo teraz jest zamówienie na antyklerykalizm. To już nie te czasy, gdy kandydat na prezydenta, po latach życia „na cywilnym”, tuż przed kampanią brał ślub kościelny. Bo wtedy „klękanie przed księdzem” dawało określone profity. Teraz nie daje.

Przed tygodniem prymas abp Kowalczyk powiedział: „Jak Kościół był potrzebny, to się pchali, wchodzili do zakrystii, prosili o pomoc. Dzisiaj wytaczają armaty, nie wiem po co”. – Charakterystyczny komentarz dopisał do tego internauta na gościowym facebooku: „A teraz Kościół nie jest potrzebny i Polacy nie życzą sobie, aby brał ich ciężko zarobione pieniądze”.

Piękny cynizm, prawda? A przy tym dorodny produkt kłamliwej propagandy, według której Kościół bierze czyjeś „ciężko zarobione pieniądze”. Nie ma tu cienia intelektualnego wysiłku, żeby zauważyć, że Kościół to nie lewackie pismo „Krytyka Polityczna” i utrzymuje się głównie z tego, co dają dobrowolnie jego członkowie. To zaś, co dostaje z innych źródeł, przeznacza na to, co służy wszystkim.

Tym jednak, którzy kupili antykościelną propagandę, daremnie wskazywać na dzieła charytatywne Kościoła, na szpitale i domy opieki, na misjonarzy, którzy na końcu świata dzielą nędzę z tymi, którym służą. Nie przemówi do nich wiadomość o zastępach ubogich zakonnic i zakonników, dla których Ewangelia jest codziennym chlebem.

Tego się nie da odkłamać, bo przeciętny odbiorca nie reaguje na fakty, lecz na emocje. Nie wytłumaczy się, że nie Kościół ukradł, lecz to jego okradli. Ale też nie w tym rzecz, żeby to wszystko tłumaczyć. W starożytnym Rzymie jeszcze nie było prasy, a chrześcijanie już mieli bardzo złą prasę. Czego to się o nich nie mówiło. Że czczą oślą głowę, że piją krew niemowląt, aż w końcu władza oskarżyła ich o spalenie stolicy.

Wszystko ma swoje złe strony i na wszystko znajdą się zarzuty. Nawet na własną matkę. Ale kto matkę kocha, rozumie, że żadna jej wada nie przeważa nad tym, że nas urodziła i wykarmiła. Ludzie wynajdują winy Kościoła dlatego, że nie kochają Jezusa. Rzecz więc w nowej gorliwości, w nowej mocy, w nowej ewangelizacji. Kto Jezusa spotka, ten Go pokocha. A kto Go pokocha, pokocha też Kościół.

Rozum hen, hen

Szwedzi wymyślili słowo „hen”. Oznacza „trzecią płeć”. Pojawiło się niedawno w książce dla dzieci „Kivi & piespotwor”, pod adresem „dziecka o nieokreślonej płci”. Jak podała „Rzeczpospolita”, określenie to robi zawrotną karierę. Tamtejsza minister ds. równouprawnienia widzi w tym „pozytywny element w walce o równouprawnienie” i uważa, że „byłoby fascynujące” zbadanie, jak pracuje mózg podczas lektury, gdy nie można rozpoznać płci bohaterów. Pani minister, która odpowiada jednocześnie za działalność przedszkoli w Szwecji, popiera pomysł, żeby od najwcześniejszych lat przyzwyczajać dzieci do używania nowego zaimka. W Szwecji są już przedszkola, w których nie używa się słów: mama, tata, chłopiec, dziewczynka. „Nie uważam, by to kogokolwiek krzywdziło” – mówi pani minister. Gdy się okaże, że się myliła, powie: „aha”.

Katolicy? Niech płacą

Żal ogarnął salonowych poprawiaczy chrześcijaństwa, że Kościół polski ogłasza „zero tolerancji dla pedofilii”, a jednocześnie nie chce płacić za pedofilów. Bo według antykościelnych ideologów, to nie sprawca powinien ponosić koszty zła, które popełnił, lecz my, katolicy, którzy się temu złu najmocniej sprzeciwiamy. Szczególnie mocno płacenia przez Kościół domaga się „Wyborcza”. Swoje żale wylała na pierwszą stronę. Należy przez to rozumieć, że gdyby dziennikarza tejże gazety skazali za pedofilię, odszkodowanie ofiarom wypłaci Agora SA?

Wiedzieli, co brali

Barack Obama traci poparcie wśród Amerykanów, bo rosną ceny benzyny i USA traci znaczenie na arenie międzynarodowej. Dziwni jacyś. Przecież on nie obiecywał, że paliwo i znaczenie USA na świecie to jego priorytety. Obiecał, że dobierze się do kręgosłupa moralnego Amerykanów – i słowa dotrzymał. I teraz krytykują go za słowność.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.