Straszenie

Łukasz Kamiński

|

Stan wojenny

publikacja 13.03.2012 09:57

Kilkanaście miesięcy wolności po Sierpniu ’80 upłynęło w cieniu obaw o postawę Związku Sowieckiego wobec przemian w Polsce. Dziś wiemy, że Kreml nie planował interwencji.


Straszenie 
Generał Jaruzelski w rozmowie z gen. Heinzem Hoffmannem (NRD) i sowieckim marszałkiem Wiktorem Kulikowem (z prawej) w czasie manewrów w 1982 r. EAST NEWS/WOJTEK ŁASKI

Nie ulega wątpliwości, że rozwój sytuacji w Polsce śledzony był w Moskwie z najwyższą uwagą. 25 sierpnia 1980 r. powołano specjalną komisję, której zadaniem było nie tylko monitorowanie wydarzeń w PRL, ale i proponowanie konkretnych działań. Na jej czele stanął główny ideolog partii komunistycznej Michaił Susłow, członkami byli m.in. szef KGB Jurij Andropow, minister obrony marsz. Dmitrij Ustinow i minister spraw zagranicznych Andriej Gromyko.


Polska „kontrrewolucja”


Kilka dni później władze PRL zdecydowały się na bezprecedensowe ustępstwa i zawarcie porozumień ze strajkującymi. Narodziny „Solidarności” potraktowano w Moskwie jako „kontrrewolucję”, a kierownictwo PZPR mobilizowano do siłowej rozprawy z wrogami systemu. Szybko jednak zdano sobie sprawę, że kryzys w PRL będzie miał „trudny i długotrwały charakter”.
Pod koniec listopada 1980 r. Biuro Polityczne KC PZPR po raz pierwszy rozważało możliwość wprowadzenia stanu wojennego. Ostatecznie uznano, że operacja jest jeszcze nieprzygotowana. Niemniej jednak na Kremlu uznano, że siłowe rozwiązanie kryzysu jest bliskie. Postanowiono, że „polskich towarzyszy” należy wesprzeć. W trybie pilnym opracowano plan „ćwiczeń” z udziałem 12 dywizji czechosłowackich, polskich, sowieckich i wschodnioniemieckich. Plan ten zakładał, w przypadku przystąpienia do rozprawy z „Solidarnością”, wprowadzenie na teren PRL 7–8 dywizji, które miały zostać rozlokowane na poligonach. W żadnym wypadku nie były to siły inwazyjne. Wystarczy przypomnieć, że tylko w pierwszym rzucie w Czechosłowacji w 1968 r. użyto 25 dywizji.


Meldunki Kuklińskiego


Z nieznanych przyczyn płk Ryszard Kukliński w swoim meldunku dla CIA zawyżył liczbę sowieckich jednostek, przewidywanych do użycia w operacji, z 5 do 15. Jeśli zamierzał skupić uwagę świata na sytuacji Polski, to niewątpliwie mu się udało. Meldunek ten skłonił prezydenta USA Jimmy’ego Cartera do osobistej interwencji u Leonida Breżniewa. Cały świat wstrzymał oddech w obawie o los Polski. Tym większe musiało być zaskoczenie prezydenta, gdy po poprawie pogody, w połowie grudnia wywiad satelitarny nie odnalazł rzekomych armii interwencyjnych.
Meldunek Kuklińskiego uwiarygodniał fakt, że w Moskwie 5 grudnia 1980 r. odbywała się narada przywódców państw Układu Warszawskiego, poświęcona analizie sytuacji w PRL. Dzięki zachowanemu stenogramowi wiemy dziś, iż nie omawiano w jej trakcie kwestii interwencji zbrojnej. Ograniczano się do apeli kierowanych do przywódców PZPR o przyspieszenie konfrontacji z „Solidarnością”. Nawet największy przeciwnik polskich zmian Erich Honecker złagodził swoje wystąpienie. Według relacji Stanisława Kani, miał on usłyszeć od Breżniewa „bez Ciebie – nie wejdziemy”. Sam Kania solennie po raz kolejny zapewnił o przygotowywaniu rozwiązania siłowego, aczkolwiek sam opowiadał się za poszukiwaniem politycznej drogi wyjścia z kryzysu.


Moskwa naciska


Kolejne tygodnie upływały pod znakiem narastającego zniecierpliwienia Moskwy. Za dogodny termin do konfrontacji przywódcy sowieccy uznali marzec 1981 r. Z jednej strony zakończono wówczas (przy wydatnym wsparciu sowieckich doradców) przygotowania do wprowadzenia stanu wojennego, a z drugiej na terenie PRL trwały właśnie ćwiczenia Układu Warszawskiego. Pretekstu do konfrontacji dostarczył zaś kryzys bydgoski. Siła „Solidarności”, ukazana podczas strajku ostrzegawczego, była zbyt wielka, by liderzy PZPR zdecydowali się na użycie wojska.
Rozczarowanie na Kremlu było ogromne. Nie wierzono już w kolejne zapewnienia Kani, aczkolwiek kontynuowano politykę presji. Pod wpływem Honeckera w czerwcu 1981 r. podjęto nieudaną próbę zmiany I sekretarza KC PZPR. Nadzieję rozbudziła zmiana postawy premiera, gen. Wojciecha Jaruzelskiego, który w opinii „zdrowych sił” w partii stał się zwolennikiem rozwiązania siłowego. Tym razem nadzorowana z Moskwy operacja zmiany lidera partii zakończyła się sukcesem; 18 października 1981 r. Jaruzelski stanął na czele PZPR.
Zgodnie z oczekiwaniami swoich promotorów, generał rozpoczął ostatnią fazę przygotowań do wprowadzenia stanu wojennego. Brakowało mu jednak dogodnego pretekstu, który osłabiłby spodziewany opór społeczeństwa. W początkach grudnia 1981 r. za sowieckim pośrednictwem zwrócił się do obradujących w Moskwie ministrów obrony Układu Warszawskiego z prośbą o przyjęcie ostrego w słowach komunikatu. Ponieważ wprost groził on PRL interwencją, został odrzucony na skutek sprzeciwu delegacji rumuńskiej i węgierskiej.
W tej sytuacji Jaruzelski poprosił marsz. Wiktora Kulikowa o uruchomienie zaplanowanej rok wcześniej operacji wojskowej. Co ciekawe, jego prośba została zrozumiana w Moskwie jako wniosek o interwencję zbrojną, co zdecydowanie odrzucono. W dyskusji na posiedzeniu Biura Politycznego 10 grudnia 1981 r. podkreślano, że od „samego początku wydarzeń polskich” przyjęto strategię wykluczającą akcję militarną. Jurij Andropow, który wkrótce miał objąć schedę po Breżniewie, stwierdził wręcz, że Związek Sowiecki wolałby zaakceptować przejęcie władzy przez „Solidarność”, niż narazić się na odwet Zachodu po ataku na Polskę. Niestety, trzy dni później na ulice polskich miast wyjechały czołgi...

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.