Winny mógł być każdy

Andrzej Sznajder

|

Stan wojenny

publikacja 13.03.2012 10:08

Wraz z ogłoszeniem stanu wojennego rozpoczęło się polowanie na działaczy „Solidarności”


Dekret o wprowadzeniu stanu wojennego precyzuje, kto miał być ofiarą tego polowania. „Osoby mające ukończone lat 17, w stosunku do których istnieje uzasadnione podejrzenie, iż pozostając na wolności prowadzić będą działalność zagrażającą bezpieczeństwu państwa mogą być internowane w ośrodkach odosobnienia na czas obowiązywania stanu wojennego – na podstawie decyzji komendanta wojewódzkiego Milicji Obywatelskiej”. – To jedno zdanie było poręcznym narzędziem eliminowania przeciwników politycznych junty Wojciecha Jaruzelskiego. Na tej podstawie między grudniem 1981 a grudniem 1982 pozbawiono wolności 8728 mężczyzn i 1008 kobiet – bez procesu, bez wyroku sądu, bez określenia czasu, na jaki pozostaną w więzieniu.


„Jodłowanie”


Operację „Jodła”, podobnie jak cały stan wojenny, przygotowywano wiele miesięcy. Najstarsza z zachowanych list z nazwiskami osób przewidzianych do internowania pochodzi z 28 października 1980 r. Akcja zaczęła się dokładnie z chwilą wprowadzenia stanu wojennego nocą z 12 na 13 grudnia. W ciągu pierwszych godzin i dni internowano przede wszystkim przywódców NSZZ „Solidarność”, jego etatowych pracowników i najaktywniejszych członków oraz działaczy niezależnych organizacji, np. NZS. Wręczane im decyzje o internowaniu, sporządzone na specjalnych blankietach, datowane były na 13, 12, a nawet 11 grudnia. Oprócz danych osobowych wpisywano tam uzasadnienie decyzji. Najczęściej pisano „nawoływał do strajków”. Bardziej skrupulatni byli np. funkcjonariusze katowickiej SB: górnik kopalni „Szczygłowice” do więzienia trafił jako „nieprzejednany wróg partii i socjalizmu”; działacza jednej z komisji zakładowych internowano, ponieważ „będzie nawoływał do wrogich wystąpień”. Dla stworzenia pozoru równowagi wobec stron politycznego konfliktu internowano także 36 byłych prominentów PZPR, m.in. Edwarda Gierka, Zdzisława Grudnia, Edwarda Babiucha, Jana Szydlaka.
W następnych tygodniach ośrodki internowanych zapełniali uczestnicy strajków, a potem działacze podziemnych struktur „Solidarności” oraz uczestniczy demonstracji z okazji 3 Maja lub 31 sierpnia. Do „internatu” trafili też górnicy z kopalni „Piast”, oskarżeni o organizację podziemnego strajku w proteście przeciwko stanowi wojennemu. Uniewinnieni od tego zarzutu przez sąd 12 maja 1982 r., zwolnieni natychmiast z aresztu śledczego, nie zdążyli nawet dojechać do domów. Po drodze zostali zatrzymani przez SB, wieczorem siedzieli już w „internacie”.


Internaty


Ośrodki odosobnienia internowanych formalnie były wydzielonymi jednostkami organizacyjnymi. Faktycznie tworzono je na ogół w obrębie zakładów karnych i aresztów. W całym kraju powstało ich około 50. Internowanych traktowano tak samo jak przestępców po wyrokach. Narzucano im więzienne rygory: półgodzinny spacer, poranne i wieczorne apele, jeden list miesięcznie i jedno widzenie. Regulamin pobytu internowanych minister sprawiedliwości opublikował dopiero 31 grudnia 1981 r. W wielu ośrodkach dochodziło do protestów i buntów internowanych, którzy domagali się statusu więźniów politycznych. Internowani gremialnie żądali przedstawienia przepisów o internowaniu, zaznaczając, że swoją sytuację uważają za bezprawną. Stosowali także różne formy obstrukcji: odmawiali oddawania depozytów, nie kwitowali pobranych koców i misek, odmawiali poddania się badaniom lekarskim i sprzątania zajmowanych pomieszczeń.
Większość zakładów karnych i aresztów nie była przygotowana ani przystosowana do przyjęcia nagle tak dużej liczby internowanych. Przepełnienie cel, fatalne warunki higieniczne, niedostateczne wyżywienie należały do codzienności. Brakowało lekarzy i lekarstw. Internowani pozbawieni byli możliwości leczenia chorób przewlekłych, z którymi przybyli do ośrodka. W sytuacjach wymagających natychmiastowej pomocy lekarskiej o wezwaniu karetki pogotowia i ewentualnej hospitalizacji decydował… funkcjonariusz SB.
Dla większości internowanych konsekwencje pobytu w „internacie” trwały całymi latami. Po wyjściu na wolność na ogół byli zmuszeni szukać nowej pracy. Przeważnie bezskutecznie. Wielu zmuszono do wyjazdu na emigrację. Ci, którzy zostali, po latach dowiadywali się, że do godziwej emerytury brakuje im kilku miesięcy pracy – tych właśnie spędzonych w więzieniu.


Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.