Kapral Wałęsa

Sławomir Cenckiewicz


|

Stan wojenny

publikacja 13.03.2012 10:04

W nocy z 12 na 13 grudnia 1981 roku Lech Wałęsa został zatrzymany w swoim mieszkaniu i przewieziony do rządowej willi w Chylicach pod Warszawą. 


Następnie został zawieziony do Otwocka, zaś w maju 1982 r. do kompleksu hotelowo-rekreacyjnego w Arłamowie w Bieszczadach. Początkowo bowiem był „gościem” władz PRL, a nie osobą internowaną. „Prawdę mówiąc, był zadowolony, że siedzi, twierdził, że odpoczywa” – wspominała później Danuta Wałęsa. W Otwocku i Arłamowie przywódca „Solidarności” zastał dobre warunki – cieszył się dostępem do radia, telewizji i prasy, mógł uprawiać sport, spotykał się z najbliższymi oraz przedstawicielami Kościoła.


Odmowa


Na przełomie grudnia 1981 i stycznia 1982 r. przedstawiciele władz prowadzili z Wałęsą poufne rozmowy. Początkowo przede wszystkim żądano od Wałęsy wyeliminowania z „Solidarności” „ekstremistów”, ale jednocześnie władze obiecały, że związek nie zostanie zdelegalizowany. Komuniści planowali budowę „neo-Solidarności” – związku, który wpasowywałby się w ramy systemu, który firmować miał Wałęsa. W tym celu jako pośredników wykorzystywano również tajnych współpracowników, którzy mieli przekonać Wałęsę do idei odnowionego związku. W publikacji byłego archiwisty KGB Wasilija Mitrochina czytamy, że „Kiszczak powiedział KGB, że Wałęsę skonfrontowano z jednym z jego byłych oficerów prowadzących SB [z czasów współpracy jako TW „Bolek”] i rozmowa ta została nagrana”. Był to prawdopodobnie Czesław Wojtalik, który odbywał z Wałęsą tzw. spotkania kontrolne w latach 70. ub. wieku. Miało to zapewne jeszcze bardziej „uelastycznić” Wałęsę wobec propozycji władz. Wałęsa nie uległ namowom. Ostatecznie 26 stycznia 1982 r. wręczono mu decyzję o internowaniu.


Kapral do generała


Postawa Wałęsy nie przekreślała jednak rozmów. Jednym z impulsów do kontynuacji dialogu był głośny „list kaprala do generała” z 8 listopada 1982 r., w którym L. Wałęsa napisał: „Wydaje mi się, że nadchodzi już czas wyjaśnienia niektórych spraw i działania w kierunku porozumienia. Trzeba było czasu, aby wielu zrozumiało, co można i na ile można. Proponuję spotkanie i poważne przedyskutowanie interesujących tematów, a rozwiązanie przy dobrej woli na pewno znajdziemy”. List przekazano niezwłocznie gen. Kiszczakowi, a ten doręczył go I sekretarzowi KC PZPR Wojciechowi Jaruzelskiemu, który jeszcze tego samego dnia z jego treścią zapoznał swoich najbliższych współpracowników. Mieczysław F. Rakowski wyraził wówczas opinię, że list jest zbyt ogólny. Postanowiono, że Wałęsie „trzeba (...) zaproponować tekst poważniejszy”. Wałęsę miał do tego przekonać Kiszczak, który już 9 listopada 1982 r. pojawił się w Arłamowie. Jednak Wałęsa odrzucił proponowany przez władze tekst. Dzień później władze zdecydowały o zwolnieniu Wałęsy z internowania.


Długi powrót do domu


Wałęsa wrócił do Gdańska dopiero trzy dni później. Z dokumentów MSW wynika, że 13 listopada rozmawiał z Wałęsą płk Władysław Kuca – dyrektor Biura Studiów SB MSW, specjalnej jednostki zwalczającej podziemie solidarnościowe. Następnego dnia przewodniczącego „Solidarności” przewieziono do Warszawy do Naczelnej Prokuratury Wojskowej, gdzie rozmowę z nim przeprowadzili płk Bolesław Kliś z Naczelnej Prokuratury Wojskowej oraz płk Hipolit Starszak, dyrektor Biura Śledczego MSW.
Formalnie celem rozmowy w Naczelnej Prokuraturze Wojskowej w Warszawie 14 listopada 1982 r. było „zapoznanie Lecha Wałęsy z podstawowymi przepisami prawa karnego i przestrzeżenie go przed ich naruszeniem”. Przedstawiono mu także do podpisania oświadczenie, że został on zapoznany z obowiązującym stanem prawnym. Wałęsa odmówił złożenia podpisu, tłumacząc: „od 4 lat nic nie podpisywałem”. Jednocześnie akcentował w rozmowie swoje zasługi dla władz PRL, mówiąc m. in.: „Nie zarzuci pan mi nic, że w Gdańsku miał pan jednego człowieka, który wam mógł się nie podobać. Wyczyściłem. Nie zarzuci mi pan też, że tam, gdzie miałem wpływ, to znaczy w prezydium Komisji Krajowej [NSZZ „Solidarność”], które dobierałem, dobrałem jednego człowieka, który wam nie odpowiadał. Pytałem się nawet. Myśli pan, że odsunięcie Onyszkiewicza, Modzelewskiego czy Gwiazdy to była łatwa sprawa? Poradziłem sobie jednak. A że nie mogłem załatwić pozostałych, bo nie zrobię wyborów w Warszawie, niech to robi ktoś inny. To był demokratyczny związek, więc nie mogłem”. Dodawał także: „W Gdańsku wyrzuciłem wszystkich, którzy wam się mogli nie podobać – Borusewicza, Walentynowicz”.
Jeszcze w listopadzie 1982 r. Wałęsa spotkał z szefem WUSW w Gdańsku gen. Jerzym Andrzejewskim, a rozmowa ta została przez SB nagrana. Później doszło do następnej rozmowy z płk. Klisiem i płk. Starszakiem. Na końcu notatki z tego spotkania czytamy: „Poza treścią protokołu Wałęsa oświadczył m.in., iż skłonny jest podjąć działalność w ramach PRON i nowo tworzonych związkach zawodowych, o ile przedstawiciele władz państwowych zapewnią mu utrzymanie autorytetu w środowisku robotniczym”. Na szczęście obietnicy tej Wałęsa nie zrealizował. Dzięki temu stał się na długie lata narodowym bohaterem i symbolem „Solidarności”.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.