Pierwsze fale oporu

Michał Wenklar

|

Robotnicy przeciw władzy

publikacja 07.03.2012 15:06

Z protestami robotniczymi w PRL kojarzą się nam tzw. polskie miesiące, kolejne czerwce, grudnie i sierpnie, poczynając od Poznania w 1956 r. Ale trzeba pamiętać, że ludność robotnicza już od początków wprowadzania „władzy ludowej” brała poważny udział w oporze przeciwko reżimowi.


Pierwsze fale oporu Demonstracje w Poznaniu w czerwcu 1956 r. były rozwinięciem wcześniejszych protestów PAP/CAF

Robotnicy uczestniczyli w tych formach oporu, które dotyczyły wszystkich warstw społecznych. Brali udział w pochodach 3-majowych, głosowali na „nie” w referendum z czerwca 1946 r., pochodzenia robotniczego było wielu żołnierzy wyklętych. Możemy jednak wyróżnić przestrzenie sprzeciwu charakterystyczne dla tej właśnie grupy społecznej.
Partią polityczną o największych wpływach w środowiskach robotniczych była Polska Partia Socjalistyczna. Stronnictwo to, z wielkimi tradycjami niepodległościowymi i demokratycznymi z okresu poprzedzającego I wojnę światową oraz z czasów II Rzeczypospolitej, w czasie wojny przyjęło konspiracyjną nazwę Ruch Mas Pracujących Miast i Wsi „Wolność, Równość, Niepodległość” (WRN). Po wojnie komuniści utworzyli jednak w Lublinie posłuszne sobie ugrupowanie o nazwie PPS, nie bacząc na to, że żyjący członkowie przedwojennego kierownictwa kontynuują jeszcze działalność konspiracyjną w WRN lub przebywają na emigracji.
Nie powiodły się próby przejęcia lubelskiej PPS przez działaczy WRN, nie udało się także niezależnym socjalistom utworzyć odrębnej partii socjalistycznej. Wielu przedwojennych działaczy PPS, zwłaszcza szeregowych, często dołączało do zawłaszczonej przez komunistów partii, licząc, że będzie mimo wszystko kontynuowała te dobre tradycje ruchu socjalistycznego.


Kres prawdziwych socjalistów

Nierzadko kierowane przez przedwojennych socjalistów struktury PPS, zwłaszcza w terenie, próbowały prowadzić niezależną od PPR działalność. Dobrym przykładem takiej sytuacji był Tarnów, w którym socjalistycznego prezydenta miasta Eugeniusza Sita postrzegano jako najpoważniejszego przeciwnika PPR. W raporcie Zrzeszenia WiN pisano o nim: „W powiecie tarnowskim PPR jest jedyną partią lubelską, gdyż PPS na tutejszym terenie należy do tzw. reakcji. Wielkie zasługi pod tym względem ma prezydent Tarnowa Sit Eugeniusz (prezes PPS), który (...) lubi mówić prawdę PPR. Sit był już kilkakrotnie aresztowany, jednak zawsze go zwolnią, gdyż obawiają się rozruchów robotników. Sit interweniował przy procesach politycznych, starał się ograniczać wszechwładzę UB, w miejskiej polityce współpracował z PSL”. 
15 grudnia 1948 r. władze doprowadziły do formalnego wchłonięcia PPS przez PPR – co określono wówczas „zjednoczeniem ruchu robotniczego” – dającego początek nowej formacji, PZPR. Nim jednak do tego doszło, trzeba było usunąć z PPS działaczy strzegących niezależności swojej partii, sprzeciwiających się „jednolitofrontowej” taktyce współpracy z komunistami. Na przykład w podtarnowskich Mościcach, gdzie przy Fabryce Związków Azotowych znajdowało się najsilniejsze koło PPS, usunięto ponad 300 członków, określonych mianem elementu wuerenowskiego i klasowo obcego.


Zapomniane strajki


Poza działalnością polityczną właściwą dla robotników formą oporu jest strajk. Pierwsze lata PRL, od 1945 do 1948 r., to okres, w którym pracownicy różnych gałęzi przemysłu niezwykle często uciekali się do strajków. Najwięcej w całej Polsce było ich w 1946 r., ponad 560. Taki poziom fali strajkowej powróci dopiero na początku lat osiemdziesiątych. Większość ówczesnych protestów robotniczych wybuchała na podłożu ekonomicznym, dowodząc gospodarczej nieudolności rządu. Była wyrazem sprzeciwu wobec fatalnej aprowizacji, braku podstawowych artykułów codziennego użytku. Już w trakcie strajków nierzadko dołączały się postulaty o charakterze politycznym. Agresja skierowana była wobec pochodzących z centralnych nominacji kierowników zakładów, którzy nie patrząc na warunki pracy i życia robotników, wymagali od nich realizacji zawyżonych norm. Przykładowo w marcu 1946 r. strajkujący robotnicy fabryki rur i żelaza w Sosnowcu wywieźli na taczkach należącego do PPR dyrektora i jego najbliższych współpracowników. Tego typu wydarzenia zapowiadały bunt poznańskich robotników w 1956 r.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.