Świat do wymiany

Jacek Dziedzina

|

GN 10/2012

publikacja 08.03.2012 00:15

Podczas gdy wszyscy wieszczą koniec świata jeszcze w tym roku, jedna trzecia tego świata szykuje się do wyborów. W prawie 60 krajach, w których mieszka ponad połowa ludności całego globu, może dojść do zmiany warty na różnych szczeblach władzy.

Świat do wymiany Kolejno od lewej: USA: Republikanom trudno będzie pokonać Baracka Obamę. Na zdjęciu Mitt Romney z partii republikańskiej Wenezuela: Prezydent Hugo Chávez żegnany przed wylotem na Kubę na kolejną operację. Czy ciężka choroba zablokuje jego reelekcję? Chiny: Namaszczony przez partię na prezydenta Xi Jinping jeszcze przed objęciem władzy witany jest na świecie jak przywódca państwa pap/EPA/JEFF KOWALSKY; PAP/DPA/MIRAFLORES PRES; pap/EPA/ROBERT GAUTHIER

Kumulacja w jednym roku najważniejszych wydarzeń politycznych, jakimi dla każdego kraju są wybory, jest naprawdę imponująca. Samorządowe, parlamentarne, prezydenckie. Do wyboru, do koloru. W każdej części świata elekcje wyglądają też inaczej. Czasem będzie to wybór koloru jedynego możliwego, jak np. w Chinach, gdzie wyboru już ustalonego kandydata na prezydenta i premiera dokona partia komunistyczna. Będą też wybory trzymające w napięciu do samego końca, jak we Francji czy w USA, gdzie wszystko może się zdarzyć. I wybory, które mogą radykalnie zdecydować o kierunku przemian, jak w krajach arabskich, które obaliły swoich dyktatorów.

Ale to nie wszystko. Jak obliczył amerykański politolog Fareed Zakaria, na ok. 60 krajów, w których już odbywają się lub odbędą do końca roku wybory, w 26 raczej na pewno dojdzie do zmiany liderów na najwyższym szczeblu. Razem te kraje wytwarzają nieco ponad połowę światowego PKB. Wśród nich są czterej stali członkowie Rady Bezpieczeństwa ONZ. Dodajmy, że analitycy finansowi Goldman Sachs zakładają, iż pierwsze dwa lata od wyborów charakteryzują się niższymi stopami zwrotu z inwestycji w akcje. Związane jest to z niepewnością co do polityki gospodarczej zarówno nowych władz, jak i wybranych na kolejną kadencję. Można więc uznać, że tak liczne w jednym roku zmiany na arenie międzynarodowej (tworzonej przez połączone ze sobą organizmy) mogą doprowadzić do pogłębienia kryzysu gospodarczego. Biorąc pod uwagę trudną już teraz sytuację wielu krajów, jak i napięcia polityczne oraz potencjalne konflikty zbrojne, wyborczy rok 2012 jest kluczowy dla ładu światowego.

McWybory

Największą uwagę przyciągną oczywiście wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych. W dużej mierze z powodu znaczenia tego kraju na arenie międzynarodowej, ale też z powodu festiwalowo-fajerwerkowej oprawy całego przedsięwzięcia. Pierwszy wtorek po pierwszym poniedziałku listopada – brzmi sakramentalna reguła wyznaczająca termin wyborów lokatora Białego Domu. W tym roku będzie to 6 listopada. Nawet jeśli Barack Obama wygra walkę o reelekcję (wszystko na to wskazuje), nie oznacza to, że nic się nie zmieni w polityce wewnętrznej i zagranicznej USA. Często właśnie druga kadencja, nieobarczona graniem pod kolejne wybory, bywa naznaczona ważnymi decyzjami, na które czekają rynki i świat polityki.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.