Kościół chce porozumienia

Filip Musiał

|

Prymas Wyszyński

publikacja 06.03.2012 13:05

Kościół zawsze chce porozumienia, nawet wtedy, gdy trzeba czynić ustępstwa – pisał prymas Stefan Wyszyński o porozumieniu, jakie episkopat zawarł z komunistycznym reżimem 14 kwietnia 1950 r.

Kościół chce porozumienia 
Prymas Polski abp Stefan Wyszyński. Styczeń 1949 r. Zbiory Instytutu Prymasowskiego

Był to pierwszy taki dokument podpisany przez Kościół z komunistami. Został nieufnie przyjęty przez Stolicę Apostolską. Nie było także jednomyślności w polskim episkopacie – zdecydowanym przeciwnikiem takiego porozumienia był m.in. kard. Adam Stefan Sapieha. Jego zdaniem, cena była zbyt wysoka. Komuniści, oferując iluzoryczne gwarancje minimum swobód religijnych, zmusili episkopat do zobowiązania się m.in. do nauczania wiernych poszanowania prawa i władzy państwowej, akceptacji tworzenia kołchozów, potępienia działalności konspiracyjnej i karania duchownych, którzy ją wspierają, a także do złożenia deklaracji, że Kościół będzie przeciwstawiał się zwłaszcza nadużywaniu uczuć religijnych w celach antypaństwowych. Jednocześnie władza rozpoczęła kampanię propagandową, w której akcentowano wątki porozumienia, mogące świadczyć o rzekomej lojalności hierarchii duchownej wobec reżimu. Arcybiskup Wyszyński był zdania, że porozumienie może zagwarantować Kościołowi możliwość sprawowania posługi kapłańskiej, a duchownych uchronić przed represjami. Podkreślał: Życie polskie powinno nam być drogie i święte. Nie wolno go niepotrzebnie narażać. Krwią polską nie wolno szafować w bezcelowych rozgrywkach. Naród musi pozostać silny, żywotny, zdolny do urzeczywistnienia tego, co jutro ma stanowić jego wielkość. Dlatego pisał: Nie byłem koniunkturalny, nie politykowałem, nie stawiałem „na przetrwanie”. Wierzyłem, że ułożenie stosunków jest konieczne, podobnie jak nieunikniony jest fakt współistnienia Narodu o światopoglądzie katolickim z materializmem upaństwowionym (…).

Zaciskanie pętli

Komuniści nie zamierzali jednak przestrzegać paktu. W kilka dni po jego podpisaniu utworzyli Urząd do Spraw Wyznań, będący narzędziem walki z Kościołem – koordynującym represje administracyjne, realizowane m.in. przez Ministerstwo Finansów i Ministerstwo Oświaty przy ścisłej współpracy z bezpieką. W styczniu 1951 r., ingerując w politykę personalną Kościoła, komuniści usunęli administratorów apostolskich z Gdańska, Gorzowa Wielkopolskiego, Olsztyna, Opola i Wrocławia, a jednocześnie zmusili kapituły do wyboru wskazanych przez władzę wikariuszy. By nie prowokować schizmy, prymas udzielił narzuconym hierarchom jurysdykcji. W ciągu kolejnych lat spadały następne ciosy: dynamizowanie działań tzw. ruchu księży patriotów – czyli duchownych serwilistycznych wobec reżimu, likwidacja niższych seminariów duchownych, wygnanie biskupów z diecezji katowickiej, a później krakowskiej, przeprowadzenie tzw. procesu kurii krakowskiej. Wreszcie 9 lutego 1952 r. komuniści wydali dekret o obsadzaniu duchownych stanowisk kościelnych, w którym nadali sobie prawo bezpośredniej ingerencji w politykę personalną Kościoła. Dekret stanowił, że każde objęcie lub zwolnienie ze stanowiska kościelnego (m.in. proboszczów, administratorów diecezji itp.) wymaga zgody władzy państwowej. Jednocześnie nakazano duchownym składanie ślubowania na wierność PRL. Dekret miał być narzędziem wymuszania lojalności wobec reżimu i ułatwiał promowanie w Kościele „księży patriotów”.

Nie możemy

Uznanie dekretu leżało poza granicami ustępstw, do jakich zdolny był Kościół. Odpowiedzią biskupów był, sformułowany w maju 1953 r., memoriał, który kończyło głośne zdanie: rzeczy Bożych na ołtarzach cesarza składać nam nie wolno. Non possumus. Konsekwencją oporu wobec samowoli reżimu było internowanie prymasa, które nastąpiło cztery miesiące później. Kardynał Wyszyński był gotów na tę ofiarę. Jak bowiem pisał: źle się wyrzekać buntu przeciw łotrom, a wierni muszą widzieć nieugiętego pasterza, który nie zgadza się na upokarzanie Kościoła. Podkreślał więź z narodem: Były takie sytuacje dla Kościoła, żeśmy przegrywali z rządami. I nadal możemy przegrywać z rządem, takim czy innym, z partią – taką czy inną, z państwem – takim czy innym, ale nie wolno nam przegrywać z Narodem!

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.