Kto zyska na dłuższej pracy? Czy na pewno emeryci?
Rząd przed wprowadzeniem zmian dotyczących wieku emerytalnego obiecał konsultacje społeczne. W naszych (polskich) warunkach słowo „konsultacje” nie jest trafne. Bliższe prawdzie byłoby raczej „powiadomienie”. PO – PSL „konsultują” się tylko wtedy, gdy słupki sondaży lecą w dół.
Rząd chce, by docelowo wszyscy pracowali do 67 roku życia. I przekonuje, że to da budżetowi państwa oszczędności w wysokości 570 mld zł (do 2040 roku). I znowu nieporozumienie słowne. Nie oszczędności, tylko dochody. Jeżeli rząd podnosi podatki, to nie ma w związku z tym oszczędności, tylko ma wyższe dochody. Oszczędności byłyby wtedy, gdyby rząd np. zmniejszył administrację. Albo gdyby przestał dotować młodych emerytów mundurowych. Już sam fakt, że rząd mówi o tym, że budżet państwa będzie zasobniejszy, budzi moje zastanowienie. Bo myślałem, że pieniądze z dłuższej pracy trafią do tych, którzy dłużej pracują, a nie do wspólnego worka. No przecież wyższa emerytura, a nie więcej pieniędzy do wydania w Warszawie, jest argumentem, który ma nas, obywateli, przekonać do dłuższej pracy.
Ekonomiści Instytutu Badań Strukturalnych policzyli, co można by zrobić za kwotę 570 mld złotych:
- zbudować ponad 1000 km autostrad
- utrzymać trzy Uniwersytety Harvarda, wraz z kadrą naukową, sprzętem i stypendiami dla studentów
- sfinansować najnowocześniejszą kurację białaczki dla wszystkich chorych w Polsce
- sfinansować 3 posiłki dziennie dzieciom w szkole
- zapewnić opiekę wszystkim podeszłym osobom w Polsce.
To tylko niektóre pomysły. Wydawać pieniądze jest łatwo. Tym bardziej, jak to pieniądze nie swoje (tylko emerytów). Oby nie skończyło się jednak na:
- ciągłym powiększaniu administracji
- zaciągnięciu jeszcze większych długów, za które trzeba płacić gigantyczne odsetki
- pożyczeniu pieniędzy bankrutującym krajom strefy Euro
- przepłacaniu za surowce energetyczne.
Ten scenariusz się już sprawdza. Administracja puchnie, za gaz przepłacamy, odsetki nas dobijają a mimo tego chcemy pożyczać, bo ktoś w Brukseli poprosił. Nie mam nadziei na refleksję ze strony polityków. Mam nadzieję na refleksję ze strony wyborców.