Fałszywa symetria

Barbara Fedyszak-Radziejowska

|

GN 08/2012

publikacja 23.02.2012 00:15

Żołnierze wyklęci nie byli bandytami.

Barbara Fedyszak-Radziejowska Barbara Fedyszak-Radziejowska

Bohaterowie antykomunistycznego podziemia czekali w wolnej Polsce 20 lat na swoje oficjalne państwowe święto. Kiedy w 2010 roku prezydent Lech Kaczyński składał w sejmie projekt ustawy, napisał: „Święto... jest wyrazem hołdu dla żołnierzy drugiej konspiracji za świadectwo męstwa, niezłomnej postawy patriotycznej”. Po jego tragicznej śmierci, w czerwcu 2010 roku, Rada Ministrów pozytywnie zaopiniowała projekt: „Żołnierze tzw. drugiej konspiracji... pierwsi walczyli o wolną Polskę z okupantem sowieckim i zainstalowanym przez niego reżimem komunistycznym...”. Nawet jeśli udało im się przeżyć, przez kolejne 45 lat żyli z piętnem „bandytów” i „faszystów”. Preambuła Ustawy o Narodowym Dniu Pamięci o Żołnierzach Wyklętych głosi: „Bohaterom antykomunistycznego podziemia, którzy w obronie niepodległego bytu Państwa Polskiego, walcząc o prawo do samostanowienia i urzeczywistnienia dążeń demokratycznych społeczeństwa polskiego, z bronią w ręku... przeciwstawili się sowieckiej agresji i narzuconemu siłą reżimowi komunistycznemu”.

Wybór daty zawdzięczamy prezesowi IPN, śp. Januszowi Kurtyce. W więzieniu mokotowskim 1 marca 1951 roku wykonano wyrok śmierci na siedmiu członkach IV Komendy Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”: Łukaszu Cieplińskim, Mieczysławie Kawalcu, Józefie Batorym, Adamie Lazarowiczu, Franciszku Błażeju, Karolu Chmielu i Józefie Rzepce. Przypominam te nazwiska, bo zapewne jak wielu innych nie mam ich na co dzień w żywej pamięci. Niestety... Wydawałoby się, że zgoda między najważniejszymi siłami politycznymi na trwałe wprowadziła do wspólnej pamięci jednoznaczną ocenę tragicznej przeszłości. W wolnym kraju można różnić się poglądami, ale zgodnie z Konstytucją RP, „zakazane jest istnienie partii politycznych i innych organizacji odwołujących się do totalitarnych praktyk i metod działania nazizmu, faszyzmu i komunizmu”.

Coś z tych wszystkich ustaleń wynika dla naszej narodowej tożsamości ostatecznie i jednoznacznie: ci, których naznaczono piętnem faszyzmu i bandytyzmu, byli bohaterami antykomunistycznego podziemia walczącymi o niepodległą i demokratyczną Polskę. Ci, którzy ich mordowali i nazywali bandytami, mogą dzisiaj prosić o wybaczenie i mieć nadzieję, że je od rodaków otrzymają. Nie da się wychowywać nowych pokoleń, mówiąc z równym przekonaniem: pamiętaj, nie wolno kłamać oraz: pamiętaj, kłamstwo to skuteczny sposób osiągnięcia celu. Chyba że chcemy psychiatrom, psychologom i psychoterapeutom dostarczyć licznych pacjentów. Inspiracją do tych rozważań stała się debata, która odbyła się 14 lutego w Centrum Edukacyjnym IPN im. J. Kurtyki o pozornie „symetrycznych” książkach pt. „Długie ramię Moskwy. Wywiad wojskowy Polski Ludowej 1943–1991” dr. hab. S. Cenckiewicza oraz „Wywiad i władza. Wywiad cywilny w systemie sprawowania władzy politycznej PRL” dr. hab. Z. Siemiątkowskiego. Dyskutowali autorzy oraz prof. A. Paczkowski, dr W. Bułhak i W. Bagieński. Tłum słuchaczy, interesująca dyskusja i pełny (?) pluralizm poglądów w Instytucie Pamięci Narodowej.

Wypowiedź Z. Siemiątkowskiego zrobiła na mnie wielkie wrażenie. Były minister przyznał, że uległ urokowi swoich rozmówców – oficerów wywiadu, bo jako były szef UOP i Agencji Wywiadu przypomina dyrektora zoo, który „powinien lubić swoje zwierzęta”. Wyjaśniał, że jego pasja to badanie kuchni władzy, irracjonalnych decyzji, które „zapadają głównie w kuluarach”. I chociaż poświęcił książkę mechanizmom władzy, „jest kilka rzeczy, nad którymi się zawahałem, nie napisałem o udziale wywiadu w polskich przesileniach politycznych w Grudniu 1970 i Sierpniu 1980 (...) nie jesteśmy w stanie niczego w archiwach znaleźć i możemy mieć tylko nadzieję, że ktoś będzie chciał podzielić się swoją wiedzą”. A więc kluczowe „przesilenia polityczne” PRL (Grudzień 1970 to przesilenie?) są poza zasięgiem badań Z. Siemiątkowskiego, mimo że dostrzega „fantastyczne awanse kadry kierowniczej Komendy MO z Gdańska i Gdyni oraz gen. Pożogi z SB” po Grudniu ’70 i przyznaje, że „w normalnych warunkach powinny polecieć głowy. Nie poleciały. Ci ludzie awansowali. (...) Czy mamy do czynienia z przypadkiem, manipulacją, czy prowokacją? (...) Nie zamieściłem w sprawie Grudnia ’70 żadnej deklaracji, bo nie jestem w stanie jej zweryfikować”. Historycy o 1970 roku napisali już tak wiele, że politologa, który otwarcie rejteruje przed problemem, nie tłumaczą sympatie polityczne do PRL i jej służb specjalnych.

Swoją wypowiedź Z. Siemiątkowski podsumował tak: „Dla mnie PRL był taką samą państwowością jak Księstwo Warszawskie i Królestwo Kongresowe (...) Oceniam w PRL na ile ktoś (w służbach!) w tamtych czasach poszerzał margines suwerenności i wolności, a na ile wybrał Targowicę. (...) Wywiad cywilny był bardziej niż wojskowy spolonizowany (...) To wynikało z nacjonalizmu komunistycznego lansowanego przez partyzantów Moczara, a później Szlachcica”. Ośmielam się zapytać, dlaczego ten „spolonizowany wywiad, który poszerzał margines suwerenności” w PRL do dzisiaj nie chce „dzielić się swoją wiedzą o mechanizmach władzy” nie tylko w Grudniu 1970 roku? Może dlatego, że PRL nie była Księstwem Warszawskim, a SB nie poszerzała naszej wolności, dokładnie tak samo jak żołnierze wyklęci nie byli bandytami. Symetria dyskusji w IPN była pozorna. Licznie przybyli przedstawiciele wywiadu PRL krytykowali głównie S. Cenckiewicza. Czy 1 marca będą świętować? Jeśli tak, to czy razem z nami, czy przeciwko żołnierzom antykomunistycznego podziemia?

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.