Traktat wielu zagrożeń

Andrzej Grajewski

|

GN 06/2012

publikacja 09.02.2012 00:15

Celem traktatu fiskalnego było zwiększenie dyscypliny budżetowej w strefie euro, ale faktycznie organizuje on Unię Europejską od nowa. Dla nas na gorszych warunkach.

Traktat wielu zagrożeń Kanclerz Angela Merkel została zwycięzcą szczytu, który przyjął pakt fiskalny. Na zdjęciu w rozmowie z premierem Wielkiej Brytanii D. Cameronem, który traktatu nie podpisał. Z tyłu szef Komisji Europejskiej J.M. Barroso, który niewiele miał do powiedzenia w czasie negocjacji PAP/EPA/Olivier Hoslet

Nazwa tego dokumentu jest myląca. Oryginalny tytuł „Traktat o stabilności, koordynacji i zarządzaniu w Unii Gospodarczej i Walutowej” sugeruje, że reguluje on jedynie kwestie techniczne, dotyczące dyscypliny budżetowej. W istocie ten niezbyt obszerny dokument może być punktem zwrotnym w dotychczasowej historii Unii. Nie tylko dlatego, że instytucjonalizuje w niej podziały, co wyraża się w samej idei trzech różnych szczytów – dla wszystkich 27 członków Unii, dla 25 sygnatariuszy traktatu fiskalnego, wreszcie najistotniejszy, dla 17 krajów strefy euro – gdzie będą zapadać najważniejsze decyzje gospodarcze, a być może także polityczne dotyczące całej wspólnoty. Także dlatego, że otwiera nowe pola możliwości ograniczania suwerenności krajów członkowskich.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.