Prawo na chybcika

Tomasz Rożek

|

GN 04/2012

publikacja 26.01.2012 00:15

W Polsce stanowienie prawa przypomina gaszenie pożaru. Ekipa „strażaków”działa w ostatniej chwili, demolując wszystko, co popadnie. I tak mamy ustawy robione w kilkanaście godzin (dopalacze) albo takie, które trzeba od razu nowelizować (refundacja leków). Kolejny pożar może wkrótce wybuchnąć w sprawie KRUS.

Prawo na chybcika Nie wszyscy polscy rolnicy są ubodzy. Są i tacy, których stać na zakup bardzo drogich maszyn PAP/DPA/Jens Buettner

Dokładnie 4 lutego mija wyznaczony przez Trybunał Konstytucyjny termin na zmiany w ustawie o ubezpieczeniu zdrowotnym rolników. W październiku 2010 roku Trybunał uznał, że finansowanie ze środków publicznych składek zdrowotnych jednej grupy zawodowej jest niezgodne z konstytucją. Owszem, państwo może finansować swoim obywatelom ubezpieczenie, ale kryteria wyboru tych, którzy tego potrzebują, nie mogą zależeć od profesji, tylko od dochodu. Pewnie jest wielu rolników biednych, ale jest też spora część (coraz większa) rolników bogatych. Finansowanie ich składek z pieniędzy budżetowych – oprócz tego, że jest niemoralne – jest złamaniem prawa. Tyle orzeczenie. Czas na działanie – 15 miesięcy – właśnie mija. Co udało się zrobić?

Szybko i bez ceregieli

Przez rok od chwili orzeczenia Trybunału nie działo się nic. Ministerstwo Rolnictwa (przypomnijmy, ministerstwem w poprzedniej i obecnej kadencji zarządza ten sam człowiek, PSL-owski polityk Marek Sawicki) pierwszy projekt zmian przekazało do konsultacji społecznych dopiero 9 grudnia 2011 roku. To 13 miesięcy po orzeczeniu Trybunału i niecałe dwa miesiące przed narzuconym przez trybunał ostatecznym terminem. 20 grudnia do samorządu rolniczego trafił kolejny projekt ustawy, tym razem autorstwa posłów z klubu PSL. Do obydwu tych projektów Krajowa Rada Izb Rolniczych przekazała uwagi. I nagle okazało się, że na początku tego roku, na miesiąc przed ostatecznym terminem, Sejm zajął się trzecim projektem ustawy. Projektem, który w ogóle nie był konsultowany społecznie. Czytanie, głosowanie, załatwione (poprawki opozycji zostały odrzucone). Przegłosowana przez Sejm ustawa trafiła do Senatu. Gdy Senat nic nie zmieni, trafi ona na biurko prezydenta. Gdy ten podpisze, nowe przepisy zaczną obowiązywać od 1 kwietnia… do końca tego roku. W pośpiechu składana ustawa ma obowiązywać tylko kilka miesięcy. Co później? A kto to może wiedzieć?

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.