Rzetelność w kropce

Franciszek Kucharczak

W kokpicie Tu-154 było dwóch generałów. Wiedzieli Państwo o tym? No to zajrzyjcie na czwartą stronę dzisiejszej „Wyborczej”. Stoi jak byk: „W kokpicie Tu-154 było dwóch generałów”. Tytuł. Bez pytajnika.

Rzetelność w kropce

To wywiad Agnieszki Kublik z Jerzym Millerem, byłym szefem MSWiA i byłym szefem komisji, badającej katastrofę pod Smoleńskiem.

Jerzy Miller nie mówi, że w kokpicie było dwóch generałów. Mówi to dziennikarka. To jej słowa: „Krakowscy eksperci odczytali słowo "Tadek" i słowo "generałowie". Chodzi o gen. Tadeusza Buka, dowódcę wojsk lądowych?”.

Rozmówca odpowiada niejednoznacznie. Nie potwierdza, że chodzi o gen. Buka. 

Pada więc kolejne pytanie: „Pańska komisja domyślała się, że chodzi o gen. Tadeusza Buka, ale nie miała tej pewności. A teraz po lekturze odczytu przygotowanego przez krakowskich biegłych ją ma?”.

Na to Jerzy Miller mówi, że ma kłopot, bo w sprawie smoleńskiej do końca życia nie będzie osobą prywatną „więc każdy, kto będzie czytał naszą rozmowę, powie, że to przewodniczący komisji powiedział. A ja już przestałem być przewodniczącym komisji i nie mogę nic więcej powiedzieć, bo to będzie opacznie zrozumiane przez czytelników”.

Gdzie Miller nie może, tam Kublik powie. A zatem: „Czy "Tadek" to gen. Buk?” – pyta. Odpowiedź: – ...

„Czy jego ciało znaleziono też w sektorze 1?” Odpowiedź: – ...

Te trzy kropki to dwóch generałów. Musimy to przyjąć. Miller nie powiedział, że generałów nie było, więc dajemy w tytule, że byli.

Pytanie, jaka jest funkcja słowa, skoro nie trzeba czegoś powiedzieć, żeby informacja poszła taka, jakby się powiedziało.

Na chłopski rozum dużo prościej by było, gdyby to Jerzy Miller zadawał pytania, a Agnieszka Kublik odpowiadała. Efekt byłby ten sam, a przekaz klarowniejszy.

Dlaczego więc stało się inaczej? Otóż dlatego, że Kublik i Miller to …