Zmieniamy front?

Tomasz Rożek

Premier Tusk wypowiada posłuszeństwo Paryżowi i Berlinowi. Kilka tygodni temu, w Berlinie pokładał całą nadzieję.

Zmieniamy front?

Aż trudno uwierzyć, jak szybko premier Donald Tusk zmienia front. Kilka tygodni temu, przy jego pełnym poparciu, minister spraw zagranicznych Radek Sikorski w płomiennym przemówieniu wygłoszonym w Berlinie wzywał Niemcy do większej aktywności. Do wzięcia większej odpowiedzialności za Europę, do wzięcia w dłonie sterów. W Niemcach nadzieja.

Dzisiaj premier Donald Tusk – w wywiadzie udzielonym włoskiemu dziennikowi "Corriere della Sera" – mówi, że nie można pozostawiać sterów Europy Paryżowi i Berlinowi.

Co się stało? Ano, Paryż i Berlin wystawili Polskę do wiatru. Po miłych i nic nie znaczących deklaracjach okazało się, że nie ma najmniejszych szans, by Polska uczestniczyła w spotkaniach dotyczących ratowania gospodarki wspólnej Europy. Dla Donalda Tuska ta decyzja musiała być bardzo bolesna. Przecież obiecywali, przecież się uśmiechali, przecież robili sobie zdjęcia… No tak, ale to było tylko do momentu, w którym udało się od Polski uzyskać obietnicę pożyczki Międzynarodowemu Funduszowi Walutowemu. Pieniądze, 25 – 30 mld złotych, mają być przeznaczone na ratowanie sypiących się gospodarek Grecji, Irlandii, Włoch, Portugalii… jakoś tych krajów coraz więcej.

A wracając do żaby, którą Donald Tusk musi teraz połknąć. Póki wszyscy się uśmiechali, byliśmy przyjaciółmi Niemiec. Teraz zmieniamy front i zaczynamy przed Niemcami ostrzegać. Takie rzucanie się z prawa na lewo niczego nie przyniesie. Donald Tusk i kolejni premierzy Polski powinni wziąć sobie głęboko do serca słowa Lorda Palmerstona, premiera brytyjskiej królowej Wiktorii. „Nie mamy przyjaciół, nie mamy wrogów, mamy tylko interesy.”