Wspomnienia przy świeczce

Tomasz Rożek

Linie lotnicze przerzucają koszty emisji CO2 na pasażerów. W Brukseli się dziwią. A ja nie. Marginalizujemy się sami.

Wspomnienia przy świeczce

Od nowego roku każdy samolot, który ląduje na terenie Unii Europejskiej lub z terenu Unii wylatuje, musi zapłacić za emitowane nad europejskim niebem CO2. Na razie za 15 proc. emisji. Nie wiem co myśleli brukselscy biurokraci. Dla mnie oczywiste było, że te koszty zostaną przerzucone na klientów i w górę pójdą bilety lotnicze.  No i poszły. Pierwsza podwyżki zapowiedziała niemiecka Lufthansa. No ta, z definicji, Europy nie może omijać. Ale inni? Kilka największych chińskich linii lotniczych zapowiedziało, że nie zamierza płacić za emisję gazu. Nowe regulacje skrytykowali także przewoźnicy z Rosji, Brazylii, Indii, Kanady i USA. Niektóre amerykańskie linie zapowiedziały, że oddadzą sprawę do sądu.

Skoro już teraz unijny rynek handlu emisjami wzbudza (i słusznie !) takie kontrowersje, co będzie w przyszłości? Od początku roku linie lotnicze muszą zapłacić za 15 proc. swojego CO2. Resztę limitów dostaną za darmo. Tylko jak długo ta promocja będzie trwała?  Z promocją, ceny transatlantyckich biletów lotniczych mogą wzrosnąć do 25 euro (około 100 złotych). Niewiele? Pamiętajmy, że na razie mówimy o płaceniu za 15 proc. limitów. Gdy przyjdzie zapłacić za całość, ceny mogą wzrosnąć ponad 600 złotych. W niektórych przypadkach to ponad 20 proc. ceny biletu. Międzynarodowe Zrzeszenie Przewoźników Powietrznych (IATA), oszacowało, że roczne koszty systemu handlu emisjami dla branży lotniczej wyniosą w tym roku 900 mln euro, a w 2020 r. - 2,8 mld euro.

Ciekawe czy dojdzie do sytuacji gdy któryś z samolotów „zbuntowanych” kompanii nie dostanie zgody na lądowanie na europejskich lotniskach? Europa kiedyś była centrum świata finansów, cywilizacji i technologii. Teraz o tych czasach możemy najwyżej pomarzyć. Czy roztropne jest przykładanie ręki do jeszcze większej marginalizacji i tak odsuwanego na bok kontynentu? Czy nie powinniśmy raczej znosić barier, obniżać podatków i robić co tylko się da, by europejską przedsiębiorczość, inicjatywę i innowacyjność wzbudzić ? Kiedyś byliśmy z tego znani.

Obawiam się, że za jakiś czas będziemy skansenem. Wyludnionym, na obrzeżach świata finansów i technologii. Pozostaną wspomnienia o dawnej świetności. Czytane przy świeczce, bo na prąd być może nie będzie nas stać.