Do Boga inna droga

Franciszek Kucharczak

publikacja 06.01.2012 10:45

Trzej Królowie, wbrew pogłoskom, nie byli komunistami

Do Boga inna droga Rys. Franciszek Kucharczak

Twierdzą niektórzy, że Trzej Królowie byli jednymi z pierwszych komunistów. No bo tak: przyszli ze wschodu, gwiazda ich prowadziła i pchali się do żłobu.

Ta teza nie wytrzymuje jednak krytyki. Uważny czytelnik Ewangelii łatwo stwierdzi, że mędrcy nie przyszli do żłobu, lecz do Tego, który w nim leżał. Co więcej – oni przyszli z darami, a nie po dary. Oni tam zostawili złoto! I niczego nie zabrali! Nawet lichego zegarka słonecznego!

Również ich dalsze zachowanie przeczy wspomnianej teorii, bo pouczeni przez anioła wrócili do ojczyzny „inną drogą”. Jeśli komuniści słuchali jakiegoś anioła, to upadłego. Mędrcy zaś po prostu posłuchali Pana Boga, którego polecenie było sprzeczne z wolą ziemskiego władcy.

Takie rzeczy łatwo nie przychodzą. Zawsze jakiś diabeł kusi: „Idź do Heroda! Tam mają basen i trunki, ładne panie i wygodne spanie”. Ale też i straszy: „Lepiej z Herodem nie zadzierać. On tu stanowi prawo”.

Dokładnie tak się dzieje i dzisiaj, i to wszędzie. Wciąż bowiem trwa konflikt między tym, co chce świat i jego władze, a tym, czego chce Bóg. I zawsze też znajdą się tacy, co powiedzą, że „prawo trzeba szanować”, nawet gdy ono dybie na życie niewiniątek albo niszczy rodzinę. Postraszą procesami w razie oporu, posłusznym zapowiedzą pochwały. Wskażą drogę prosto do pałacu Heroda.

Ktoś powie: „Ale mi się anioł nie ukazał”.

A po co ma się ukazywać, skoro znamy wolę Bożą? Trzej Królowie nie znali zamiarów Heroda, my znamy. Oni nie mogli wiedzieć, co knuje satrapa zazdrosny o rząd dusz – my wiemy. My wiemy, że gdy ceną za posłuszeństwo władzy (każdej – ustawodawczej, wykonawczej, sądowniczej, czwartej, piątej i dwudziestej) jest grzech, trzeba iść inną drogą. Trzeba się sprzeciwić „powszechnej opinii”, trzeba iść inną drogą, choć wykpią i wyśmieją, choć upokorzą i postraszą.

Tym sposobem realizuje się wolę Bożą. Bo choć często nie wiemy, co wolą Bożą jest, to zawsze wiemy, co nią nie jest: właśnie grzech. Do tego, doprawdy, nie trzeba objawienia. Kto oczekuje anioła, gdy wszystko wiadomo, prędzej doczeka się w Polsce szybkiej kolei i sieci autostrad. Nie otrzyma znaku ten, kto wie, że ma wybór tylko między życiem a śmiercią. Anioł nie zastawi katolikowi wejścia do burdelu, bo katolik dobrze wie, co by mu anioł powiedział. Nie będzie miała proroczego snu katoliczka przed zdradzeniem męża, bo o czym tu prorokować? Nie otrzyma niebiańskich wskazówek młodzian, który zmierza do łóżka dziewczyny, bo wie, że to niewłaściwe łóżko. „Ma Mojżesza i proroków, niechże ich słucha” – można sparafrazować Abrahama z przypowieści o bogaczu i Łazarzu. Ma wystarczającą wiedzę, ma sumienie, ma Kościół – niech ich słucha. A jeśli ich nie słucha, to „choćby kto z umarłych powstał – nie uwierzy”. Bo po prostu nie chce. Bo jednak wybrał basen i imprezę u Heroda.

Droga do Boga bywa trudniejsza i dłuższa, niż ta, którą wskazuje świat, ale ona – w odróżnieniu od tej drugiej – prowadzi do celu.