Lekarz czy sekretarka?

Tomasz Rożek

- Słuchaj, nas nie stać na to, żebyś zajmował się papierami. Ty masz uprawiać naukę. A papiery zanieś do sekretariatu.

Lekarz czy sekretarka?

Kilka lat temu pracowałem naukowo w Niemczech. Gdy miałem pojechać na konferencję naukową, pobrałem z sekretariatu mojego instytutu formularze dotyczące diety i wyjazdu. Ze strony internetowej organizatora konferencji wydrukowałem zgłoszenie uczestnictwa. Skompletowałem to wszystko i zabrałem się za wypełnianie. I wtedy do pokoju wszedł mój szef. Uznany na całym świecie fizyk. Widząc co robię ze zdziwieniem i wyrzutem zapytał:
- Po co ty to robisz?
- Jak to po co? Chcę pojechać na konferencje, więc muszę wypełnić kilka dokumentów – odpowiedziałem.
- Przecież od wypełniania dokumentów jest kto inny. Słuchaj, nas nie stać na to, żeby naukowiec zajmował się papierami. Ty masz uprawiać naukę. A papiery zanieś do sekretariatu.

Do dzisiaj pamiętam te słowa. Pamiętam je, gdy słyszę, że naukowiec w Polsce ma sam szukać pieniędzy na badania, a lekarz ma zajmować się wypełnianiem tony papierów. Polski budżet wydaje miliardy na to by kształcić lekarzy i naukowców. Czy naprawdę stać nas na to, by przysypywać ich papierami, formularzami i tabelkami? Przecież powinien je wypełniać ktoś, kogo kształcenie nie kosztuje miliardy i nie musi trwać kilka, a nawet kilkanaście lat. Polski na takie rozwiązania po prostu nie stać. Lekarz ma leczyć. Niby logiczne. Ale szefostwo ministerstwa zdrowia, nie tylko zresztą aktualne szefostwo, chyba o tym zapomniało.