Pustka, fajerwerki i radość

ks. Tomasz Horak

|

GN 01/2012

Przed nami trudny rok, ale radości odebrać sobie nie damy. Bo Słowo ciałem się stało i zamieszkało między nami!

ks. Tomasz Horak ks. Tomasz Horak

Końca świata nie było. Jasne, planeta Ziemia rozleci się kiedyś, ale nie według hałaśliwych przepowiedni. Dlatego, póki co, narody świętują początek nowego roku. Obok mnie stoi Amigo, mój przyjaciel i prywatny błazen. Pies. Wpatruje się we mnie zdziwionymi oczami, pytając, o co właściwie chodzi. Spać nie dają, kanonada wokół. Czy już się bać, czy jeszcze nie? Dosyć zabawnie wygląda w oczach bezstronnego obserwatora sylwestrowa noc. Oglądamy migawki z całego świata – jako że ów mniemany początek nowego roku o różnych godzinach wypada. Dobrze jednak wiemy, że na orbicie planety żadnego kamienia milowego nie ma. Nawet owa orbita istnieje tylko w wyobraźni astronomów. A Chińczycy to początek nowego roku w ogóle kiedy indziej świętują. Powinien się świat do nich dostosować, bo są większością na planecie i swoimi towarami już dawno ją zasypali.
O czym to ja piszę w sylwestrową noc? Referuję moją prywatną teorię względności. Gdzieś tam z zakrzywionej przestrzeni patrzy na mnie Einstein i potakująco kiwa głową. Einstein? Ach, to mój Amigo kiwa głową. Wiem, o co ci chodzi! O ten szampan, którym cię nie poczęstowałem. Dobra, masz, ciesz się także. Tym bardziej że radości  na co dzień w tobie więcej niż w niejednym człowieku w tę pierwszą noc karnawału. Starożytny kalendarz Rzymian, z nakładką naszą, chrześcijańską, i późniejszymi udoskonaleniami podpowiada, że to jednak tej nocy ta nowa rachuba się zaczyna. Jasne! Koniec świąt Bożego Narodzenia wyznacza początek nowego roku. Unijni spece od retuszowania chrześcijańskich pozostałości w tradycjach „Juropy” powinni by coś i z tym śladowym śladem zrobić. Ale chyba nie widzą problemu, bo coraz efektywniej odcięta od swoich chrześcijańskich korzeni Europa już nie kojarzy sylwestrowej nocy ani ze świętym papieżem Sylwestrem, ani z ostatnim dniem Bożego Narodzenia. Dlatego coraz powszechniej króluje pustota. Pustota pustej zabawy, w której radości niewiele albo i wcale. Pustota ludzkich serc i umysłów. Pewnie dlatego tak pytająco patrzy na mnie mój Amigo.
Czas stanąć przy oknie i patrząc na rozbłyskujące fajerwerki, odmówić „Anioł Pański”. Bo gdyby nie tamto zdarzenie z Nazaretu, którego dzień i godzinę wybrał Bóg, by stać się człowiekiem, to nasza rachuba lat zawieszona byłaby w pustce. A nie jest. Dlatego mam powód do radości. Mimo wciskającej się we wszystko pustki, miliony ludzi zna ten najważniejszy powód do radości. Przed nami trudny rok, ale radości odebrać sobie nie damy. Bo Słowo ciałem się stało i zamieszkało między nami!

 

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.