Zaburzenia wrażliwości

Franciszek Kucharczak

|

GN 51-52/2011

publikacja 22.12.2011 00:15

Trzeba cenić wołu i osła. Wołowinę i salami też.

Zaburzenia wrażliwości

W noc wigilijną, jak wiadomo, zwierzęta mówią ludzkim głosem. Coraz częściej jednak zaczynają pyskować już przed Wigilią. I to nawet takie, które na co dzień nie mówią żadnym głosem, bo paszcze mają w wodzie. Szczególnie głośne są karpie. A że im źle, bo je z wody wyciągają, a że je w foliowych workach przenoszą, a że zabijają w domu – i robią to nawet osoby niepełnoletnie. Istne karpie diem – czy jakoś tak.

Usłyszał te skargi prokurator generalny i w obronie ryb wystosował sążniste pismo do swych podwładnych. Wszystko po to, aby przestępczość w sklepach przed świętami spadła, a ryby patroszone były legalnie, kompetentnie i z godnością. Równolegle do starań organów ścigania o godność karpia upomnieli się „ekolodzy” z Klubu Gaja. 14 grudnia wystawili przed sejmem sztukę „Człowiek i karp”.

Karp wypomina człowiekowi: „Zrobiłeś mi wigilijną drogę krzyżową”. Po czym wylicza kolejne stacje drogi krzyżowej. Jest więc „pojmanie w stawie”. To by się jeszcze jakoś broniło. Ale stacja druga to „karp w płaszcz szkarłatny ubrany i wyszydzony”. Ja tam już dużo karpi widziałem, ale zazwyczaj w panierce, nigdy w szkarłatnym płaszczu. Nigdy też nie widziałem, żeby ktoś z karpia szydził. Ludzie na ogół nie jadają czegoś godnego szyderstwa. Trzecia stacja to karp „w sklepie wystawiony w wodzie brudnej, płytkiej pod ciężarem wrogiego powietrza upada” (upadający karp, widzieli Państwo?). I tak dalej, z podobnym sensem i wdziękiem.

Zestawienie procesu uboju zwierzęcia z najświętszą męką Zbawiciela to oczywiście bluźnierstwo, ale prowokatorów to nie ruszy. Po to przecież wystawiają sobie te sztuczki, żeby się napawać rolą bluźniercy. Dla takich bycie bluźniercą to awans na wyższy poziom postępu. Dlatego w odniesieniu do takich praktyk należy zastosować równie prawdziwe, a za to mocniejsze oskarżenie: to jest brak kultury. Bo co to za kultura, która w imię rzekomej ochrony zwierząt pozwala ranić ludzi? Skądinąd wielu nie widzi już niestosowności porównań losu zwierząt do losu człowieka, i to nawet gdy ten człowiek to sam Chrystus. Mało tego – posuwają się do sugerowania, że Jezus też byłby po ich stronie, na przykład w kwestii karpi. I że się z nimi – jak w tej „drodze krzyżowej” – utożsamia. Otóż nie. Jezus miał pozytywny stosunek do całego stworzenia, ale nie robił ceregieli przy jedzeniu ryb, a nawet sam mówił, gdzie można je złowić. Jadł także mięso ssaków, a z Ewangelii nie wynika, żeby pytał o warunki uboju.

Jezus przyszedł jako pełny człowiek. Nie ma w Nim żadnej ciemności, wszystko było i jest doskonałe. Doskonała więc jest też hierarchia ważności. Dla Niego człowiek był na drugim miejscu – po Ojcu niebieskim. Wszystko inne zajmowało dalszy plan. Ale też to wszystko inne nie wymagało żadnych korekt. I jest tak zawsze, gdy człowiek na pierwszym miejscu stawia Boga. Komuś, kto naśladuje Jezusa, nie trzeba mówić, jak ma traktować bliźnich, jak zwierzęta, jak rośliny i w ogóle cokolwiek. Nauczył się kultury z najlepszego źródła.

Różnica protestu
Prezes TVP Juliusz Braun przeprosił za Jana Pospieszalskiego. Zareagował w ten sposób na list członków Rady Fundacji im. B. Geremka (m.in. Tadeusz Mazowiecki, Adam Michnik, Helena Łuczywo), którzy oburzyli się z powodu „szkalowania prof. Geremka”. Miało to mieć miejsce w programie „Jan Pospieszalski: Bliżej”. Pokazano tam dokument, w świetle którego mogłaby ucierpieć nieskazitelność wizerunku B. Geremka. Dokument był autentyczny, ale gniew „autorytetów” również. Stąd błyskawiczna reakcja prezesa TVP. Przepraszając, tłumaczy, że miał nadzieję, iż Pospieszalski będzie odpowiedzialny za słowo, zapewnia o swoim szacunku do prof. Geremka, „traktując znajomość z Nim jako honor i wyróżnienie”.
Ciekawostka polega na tym, że w przepraszaniu za Nergala – mimo olbrzymich protestów – prezes nie był ani tak szybki, ani tak skwapliwy. No ale społeczeństwo to przecież nie Michnik czy Łuczywo.

1=20?
Feministki chciały do 15 grudnia zebrać i przekazać do Sejmu 100 tysięcy podpisów za liberalizacją aborcji. Miała to być riposta na te 600 tys. podpisów przeciw aborcji. W zamyśle chodziło też o ilustrację do tezy o „efekcie wahadła”, wedle której naruszenie „kompromisu aborcyjnego” w stronę zakazu aborcji spowoduje reakcję w drugą stronę. No i mamy piękną ilustrację: mimo wsparcia wielu organizacji i Ruchu Palikota, feministki zebrały 30 tysięcy głosów. Proporcja tych „za aborcją” do tych „przeciw aborcji” wynosi 1:20. I co teraz, strażnicy „świętego kompromisu”?

Co kto pali
Ksiądz Adam Boniecki napisał książkę pt. „Lepiej palić fajkę niż czarownice”. Autor pali fajkę, należy więc domniemywać, że alternatywa jest tylko taka: albo jesteś jak ks. Boniecki, albo palisz czarownice. Chyba jednak jest jeszcze lepsza możliwość: nie palić ani czarownic, ani fajki.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.