Święta w cieniu rewolucji

Brunon Paszkowski

|

GN 51-52/2011

publikacja 22.12.2011 00:15

Dla chrześcijan Bliskiego Wschodu święta upłyną pod znakiem dyskusji i rozważania perspektyw na przyszłość. Miejmy nadzieję, że upłyną spokojnie.

Święta w cieniu rewolucji W Iraku chrześcijańskie dzieci ubierają choinkę tak jak w Polsce east news/AP/Nabil al-Jurani

Rok 2011 okazał się przełomowym w historii regionu. Rewolty w Tunezji czy Egipcie wynoszą do władzy zwolenników politycznego islamu. Podobne sympatie można wyczuć wśród rewolucjonistów w Libii i Syrii. Chrześcijanie regionu przeżywają paradoksalny dylemat. Jako często bardziej zbliżeni do Zachodu, częściej odwiedzający krewnych i znajomych, którzy wyemigrowali do Europy, USA czy Ameryki Łacińskiej, wyznawcy krzyża teoretycznie powinni być w pierwszym szeregu demonstrantów, którzy od grudnia 2010 r. domagają się końca skorumpowanego, policyjnego i opresyjnego systemu w świecie arabskim. Niestety, jednocześnie głównym oponentem tychże reżimów są konserwatywni, a czasem radykalni muzułmanie. Dlatego też reżimy Mubaraka czy al-Asada wydawały się jednocześnie dla wielu chrześcijan gwarancją ich przetrwania w środowisku islamskim. Nic dziwnego więc, że eksplozja arabskiej wolności budzi u wiernych gromadzących się na nabożeństwach w Kairze czy Damaszku ambiwalentne odczucia.

A jak obchodzą Boże Narodzenie wyznawcy Chrystusa na Bliskim Wschodzie?

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.